Po krwawym finale 2. sezonu Obsesji Eve spotykamy Villanelle na jej... ślubie. Jednak jak przystało na tę antagonistkę sielanka z jej udziałem nie trwa długo. Po swoją uczennicę zgłasza się bowiem Dasha, kobieta, która nauczyła Villanelle zabójczego fachu. W tym czasie okazuje się, że Eve przeżyła spotkanie w Rzymie, odeszła z MI6 i prowadzi spokojne życie, pracując w jednej z londyńskich knajp. Odwiedziny Kenny'ego, który również odszedł z wywiadu i pracuje jako dziennikarz, staną się początkiem tragicznych wydarzeń. Jodie Comer powraca do swojej najbardziej znanej roli i po raz kolejny udowadnia, że doskonale czuje się w butach Villanelle. Ani na moment w tym premierowym odcinku nie poczułem, że jakość jej kreacji spadła, wręcz w pewnej chwili zaczęła wchodzić na wyżyny swoich umiejętności. Bardzo dobrze twórcy postanowili w tym odcinku pokazać, jak ta bohaterka nienawidzi autorytetów, a wręcz nimi gardzi, i ma ogromny głód powrotu do swojej morderczej profesji. Szczególnie podoba mi się, jak ukazano jej relację z Dashą, nauczycielką zabójczyń z ramienia Dwunastu. Panie są wręcz swoimi kopiami i to znakomicie rezonuje w poszczególnych scenach z ich udziałem. Ich bezczelność, pewność siebie, psychopatia, to wszystko stanowi prawdziwą mieszankę wybuchową, którą chce się oglądać na ekranie. Bardzo dobrze widać to w scenie, w której spotykają się w mieszkaniu, aby dogadać powrót Villanelle. Tutaj ich wrogość wobec siebie, pomieszana z czarnym humorem, aż bije z każdego gestu.
BBC America
+3 więcej
Z drugiej strony mamy Eve w wykonaniu Sandry Oh, straumatyzowaną przeżyciami z Rzymu, pragnącą zwykłego, spokojnego życia, bez niebezpieczeństw i adrenaliny. Aktorka dobrze oddaje tę psychiczną rysę, którą ma w sobie była agentka, jednak nie robi tego na pokaz, brawurowo, używa raczej stonowanych środków wyrazu. I to sprawia, że jej wierzę . Całkiem nieźle ta wyważona kreacja łączy się z środkami, które dodali twórcy, czyli ukazanie monotonii nowego życia Eve. To wszystko bardzo dobrze przekłada się na obraz traumy bohaterki, ale podobnie jak u Villanelle wiąże się z pewną nutką nostalgii za dawną profesją. Całkiem sprawnie ten wątek przeplótł się z elementem fabuły dotyczącym Kenny'ego i jego sprawy. A już śmierć tego bohatera, bardzo okrutna zresztą, stanowi naprawdę mocne otwarcie tego sezonu i ciekawy punkt zwrotny od razu na początku tej historii. Zapewne będzie to moment, który popchnie Eve do powrotu.  Kenny to była mało ograna w poprzednich sezonach postać, w której jednak drzemał potencjał. I trochę mam wrażenie, że został on zaprzepaszczony w premierze tego sezonu. Rozumiem, że scenarzyści musieli wrzucić jakąś siłę sprawczą, która zmusi Eve do powrotu do MI6. Jednak mam wrażenie, że można było zrobić to inaczej, zachowując Kenny'ego przy życiu. Szczególnie, że twórcy na początku odcinka ukazywali nam zmianę w wątku tego bohatera, który odciął się od pracy z matką i próbował na własną rękę prowadzić dziennikarskie śledztwo dotyczące zabójstw Villanelle. To zapowiadało się naprawdę dobrze, jednak ten wątek upadł, zanim tak naprawdę powstał. Nie zmienia to faktu, że jestem ciekaw, kto zabił Kenny'ego i jaką sprawę odkrył młody dziennikarz.  Premierowy odcinek 3. sezonu Obsesji Eve daje dużo interesujących elementów, które będą rozwijane w kolejnych epizodach. Zapowiada to naprawdę niezłą intrygę w tej odsłonie serialu. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj