Były takie czasy na „zgniłym i kapitalistycznym Zachodzie”, gdy wydawnictwo Humanoides Associes potrafiło przygotować dla swoich wiernych czytelników niecodzienny prezent. Nowatorskie Oczy kota okazały się komiksem o nietypowym scenariuszu, będącym eksperymentem narracyjnym, szczególnie gdy porównało się ten komiks z dotychczasowymi pracami Jeana Girauda, kojarzonymi z Dzikim Zachodem. Współpraca chilijskiego Żyda i Francuza zrewolucjonizowała estetykę komiksową.
Ów prezent redakcji miał być pięciostronicowym darem, a przekształcił się w pozornie – na pierwszy rzut oka – mało przebojowy komiks, w którym nieskrępowana zabawa formą idzie w parze z eksperymentem narracyjnym. Alejandro Jodorowsky opowiedział w epigramatycznym scenariuszu narrację przeszywającą intensywnością doznań plastycznych. Dwie perspektywy obserwacji zaowocowały rozwiązaniem z podwójnie prowadzoną narracją - to, co „widzi” chłopak, uzupełniają kadry rozgrywające się nad i w głębi miasta. Wykorzystując oczy polującego ptaka oraz wyobraźnię przestrzenną narratora opowieści, obcujemy z dziełem wybitnym, a przy tym komiksem zwiastującymi arcydzieło, którym stanie się kolejna wspólna praca tych twórców - Incal.
Apokaliptyczny niepokój, symboliczne archetypy, walka zwierząt – okładka zdradza pojedynek kota i drapieżnego ptaka, przypominających egipskie bóstwa. Oczy kota świetnie bronią się po latach. Ta domena antropologicznie zapatrzonego Jodorowsky’ego przekształciła się z czasem w mistrzowsko opanowaną sztukę wprowadzenia umownej dwupłaszczyznowości znaczeń. Zamierzona zagadkowość został odzwierciedlona i w Les yeux du chat. Te obrazy, chwilami radykalnie naturalistyczne, natychmiast wypełniają umysł czytelnika pragnącego poznawać europejską estetykę komiksową. Dla nich Oczy kota są wyrazem artyzmu nieodżałowanego mistrza rysowanego medium. Każdy z obrazów na prawej stronie komiksu posiadał wymuskany kadr pełen detali uzupełniających narrację.
Opowieść Jodorowsky’ego została umieszczona w bliżej nieokreślonym mieście, które przypomina to, co znalazło się na stronach Arzacha czy Feralnego majora. Architektura, dosięgająca wysoko nieba, utrudnia przebijanie się promieniom słonecznym. Kot, uwiedziony słońcem przez naturę, opuszcza swe leże, co staje się przyczyną jego tragicznego końca. Pikujący sokół, wykonując telepatyczne polecenie swego Pana, porywa w szponach zdumionego ssaka. Okładkowy (tytułowy) kadr ukazuje w ekspresyjny sposób kształty spętanych zwierząt, polującego i upolowanego, mogących się wpisywać w przedhistoryczne zmagania egipskich bogów, Ozyrysa i Bastet, choć takich nie było. Dwa kształty zwierzęce spętane ze sobą w nieruchomym uścisku epatują odwiecznym pojedynkiem silniejszego ze słabszym. Ale autorom Oczu kota chodziło o zupełnie co innego, o czym dowiadujemy się po kolejnych kilku stronach zagadkowej narracji, gdy ich bohater może przejrzeć…
Eksperyment polegał na tym, że dopiero na końcu lektury dowiadujemy się, co mógł „widzieć” bohater wyglądający przez okno na kilkunastu planszach. A może autorom chodziło o podkreślenie możliwości telepatii? W każdym razem końcowe kadry potrafią namieszać czytelnikowi swą dramatyczną drastycznością. Siłą Oczu kota jest właśnie oryginalna estetyka Mœbiusowa. To jego kreska decyduje o wyjątkowości omawianego komiksu. Enigmatyczne tło, w którym rozgrywa się walka większego i mniejszego drapieżnika, zawiera typowe elementy Mœbiusowego rysowania, w którym ogromną rolę odgrywa gra światła i cienia, oddająca za klasykami niderlandzkimi odbicie skontrastowanej symboliki. Mistrzem rysunku był Mœbius i basta.
Wspólne dzieło Jodorowsky’ego i Mœbiusa powstało w wyniku klęski ich wcześniejszej platformy współpracy, którą miała być ekranizacja Diuny. Po miesiącach przygotowań producent zrezygnował z projektu. Tak oto szczęśliwie dla czytelników i wielbicieli komiksów zaistniał znamienity duet - debiutującego autora i ugruntowującego swą rysowniczą sławę nowego wcielenia Girauda.
Rozpoczynając owocną, wieloletnią współpracę, przełamywali wiele tabu i ograniczeń estetycznych pętających medium komiksowe, przy czym tworzyli sztukę komiksową w pełnym tego słowa znaczeniu, a nie przypadkowe paroksyzmy, jakich wiele nad Sekwaną co roku. Jodorowsky z Mœbiusem rozwinęli Oczy kota tak, by można było zachwycać się kunsztem francuskiego rysownika, co dla wielbicieli jego talentu jest największą nagrodą podczas lektury i napawania się jego kadrami.
Schludnie wydany album gigantów komiksu, zapowiadający Incala, został opublikowany przez wydawnictwo Bum Projekt bez większego huku marketingowego. Polska edycja charakteryzuje się lakierowaną twardą oprawą oraz dobrej jakości kartonem, na którym zostały wydrukowane przełomowe kadry. To znakomity prezent dla wielbicieli europejskich "narysowanych opowieści".