Po obejrzeniu odcinka można mieć wrażenie, że losy Root byłyby niezłym materiałem na spin-off. Jej połączenie z Maszyną, wiadomości, które otrzymuje, i sposób działania nadawałyby się na świetny serial. Rzadko sięga po broń, ale niczym MacGyver doskonale wykorzystuje wszystkie dostępne środki, żeby tylko wyjść z opresji. Ogląda się to z nieskrywanym podziwem. Root niewątpliwie przeszła ogromną metamorfozę, a przy tym - co wciąż najważniejsze - jest postacią niejednoznaczną i niezwykle ciekawą.
Już pierwsze minuty, gdy uwalnia z więziennego konwoju złodzieja samochodów, który przypomina niemieckiego naukowca, pokazują potęgę Root będącej w stałym kontakcie z Maszyną. Jej przygotowanie, ogromna wiedza i fakt, że widzi wszystko oraz potrafi wykorzystać każdą nadarzającą się okazję, budzą podziw. Nie ma miejsca na spontaniczność, wszystko jest doskonale zaplanowane. Root jawi się tutaj jako ciało Maszyny, która ma większy plan. Jednocześnie można mieć pewne obawy przed potęgą wynalazku Fincha. Sama panna Groves określa sztuczną inteligencję jako "boginię" - i rzeczywiście tak jest.
Historia skupia się jednak na Cyrusie Wellsie, zwykłym dozorcy biurowca, który okazuje się byłym graczem z Wall Street. Historia nieźle go doświadczyła, a swoje palce maczała w tym właśnie Root. Ten prosty fabularny zabieg pokazuje, jak bardzo twórcy dbają o fabułę. Wszystkie wątki doskonale się zazębiają, tworząc niezwykle rozbudowane uniwersum. Nolan i spółka po raz kolejny pokazali klasę - właśnie tak powinno się budować procedurale.
[video-browser playlist="635217" suggest=""]
Cyrus, potrzebny Root do jej i Maszyny planu, jest także na celowniku ekipy Fincha - wyskoczył jego numer. Panna Groves nie ma jednak zamiaru współpracować, choć dobrze wie, że Reese i Shaw nie odpuszczą, potrafi więc to skutecznie wykorzystać. A o co się rozchodzi? O Samarytanina. Decima nie zrezygnowała z budowy własnej maszyny (o nieco innym zastosowaniu), a wiadomo, jak potężne są tego typu wynalazki. Do akcji wkraczają też dawno niewidziani Czujni. Robi się gorąco, a Shaw i John występują w roli marionetek w większym planie. Główne skrzypce gra zaś Maszyna rękami Root. Bardzo dobrze określa to Reese w rozmowie z hakerką, mówiąc, że sam miał dostęp do tej niezwykłej potęgi, ale zawsze pozostaje wolna wola i wybór. Od niej należy, czy z nich korzysta, czy będzie ślepo wypełniać rozkazy. Wszechwiedza jest jak narkotyk, a Root zachowuje się czasami jak uzależniona.
Na szczęście scenarzyści nie popadają w skrajność. Hakerka pomimo ogromnej władzy i wiedzy, którą zapewnia jej Maszyna, potrafi być bezbronna. Ogromny plus za scenę, gdy agenci Decimy zakłócają sygnały radiowe, ukazując bezradność Root. Bez Maszyny i z jednym sprawnym uchem kim tak naprawdę jest? Zagubioną, bezbronną kobietą pozostawioną samą sobie na pastwę losu. Finch i Reese mają więc rację - decyzje należy podejmować czasami samemu, szczególnie że pozostaje także kwestia wyboru moralnego. Czy dla Maszyny ważniejsze jest uniemożliwienie budowy Samarytanina, czy może dobro jednostki? Na to pytanie nie poznajemy jednoznacznej odpowiedzi, choć słowa Harolda i Root pozwalają sugerować, że Maszyna ma ogromny szacunek dla ludzkiego żywota.
Niezwykle ciekawie zapowiadają się kolejne wydarzenia. Operacja hakerki i wszczepienie jej urządzenia w uszkodzone ucho, pozwalającego mieć stały dostęp do wynalazku Fincha, pokazują, że uczy się na błędach. Najważniejsze jest jednak to, co będzie się działo z projektem Samarytanin. Licznik ukończenia powoli dobija do końca, a jeśli nie zostanie powstrzymany, możemy być świadkami "walki dwóch bogów". Na celowniku będą zaś cztery osoby: Finch, Root, Reese i Shaw. Zapowiada się emocjonująca końcówka sezonu. A twórcy niech zastanowią się nad spin-offem z przygodami młodej hakerki. Moglibyśmy dostać naprawdę dobrą produkcję rozgrywającą się w świecie Impersonalnych.