Po lekturze książki Ogród Ramy poczułem się dziwnie nieswojo. Nie chodzi tu bynajmniej o znakomity i dający do myślenia cliffhanger, który wieńczy powieść science fiction, a o nieodparte wrażenie, że jej autorom, Arthurowi C. Clarke'owi i Gentry'emu Lee, udało się w jakiś sposób przeniknąć nie tylko do mojej duszy, ale i zgłębić naturę całego gatunku ludzkiego. Cykl w swojej trzeciej części zdaje się nabierać rumieńców; mniejsze znaczenie ma tak skrupulatnie otaczająca jego otwarcie aura tajemnicy, natomiast istotniejsze stało się rozwiązywanie fabularnych zagadek i ustawianie podwalin pod finał serii. Takie posunięcie niekoniecznie trafi w gusta części czytelników, którzy w pierwszym Spotkaniu z Ramą rozmiłowali się w tym, co niedopowiedziane, niewyjaśnione, niedostępne dla ludzkich zmysłów. Twórcy proponują w zamian nieco inną perspektywę poznawczą, skupiając się na skądinąd kapitalnej diagnozie człowieczeństwa jako takiego. Jestem absolutnie zachwycony sposobem, w jaki Clarke i Lee wpletli w tę historię rozciągniętego w czasie Pierwszego Kontaktu swoje przemyślenia na temat rozwoju ludzkości, technologii, cywilizacji pozaziemskich czy niuansów warunkujących potężne dylematy moralne. Podróż przez Ogród Ramy koniec końców jawi się jak podążanie przez najbardziej skomplikowany labirynt - na każde potencjalne wyjście przypadają tu dwa kroki wstecz. Choć tempo akcji niektórych odbiorców może zniecierpliwić, z drugiej strony stanowi ono doskonałą metaforę kondycji człowieka. Jak sięgnąć gwiazd, skoro mamy problem z wyciągnięciem dłoni w kierunku istoty, która stoi obok?  Akcja Ogrodu Ramy rozpoczyna się zaledwie kilka miesięcy po wydarzeniach ukazanych w Ramie II z podsumowującym je atakiem nuklearnym na przybywający z otchłani kosmosu statek, który przemierza Układ Słoneczny. Na pokładzie ocalałego pojazdu wciąż znajduje się troje członków załogi Newtona: Nicole des Jardins, jej mąż, Richard Wakefield, i generał Michael O'Toole. Choć ich położenie początkowo wydaje się beznadziejne, bohaterowie chcą za wszelką cenę przetrwać - z biegiem czasu paradoksalnie zaczyna im w tym pomagać sam Rama. Protagoniści tworzą jedyny w swoim rodzaju i stale powiększający się mikroświat, na który patrzymy oczami Nicole, zapisującej myśli w ramach dzienników. Planowana podróż bez końca relatywnie szybko dobiegnie kresu, a ludzie wejdą w interakcje z czekającymi na nich w pobliżu oddalonego od naszej planety o ponad 8 lat świetlnych Syriusza Obcymi (ważna informacja: to jeszcze nie Ramowie). Po poznaniu części ich zamiarów bohaterowie będą zobligowani do... powrotu w kierunku Ziemi, aby na orbicie Marsa spotkać się z innymi ludźmi, którzy podróżują na Czerwoną Planetę. Plan przedstawicieli inteligencji pozaziemskiej jest konkretny, nawet jeśli z miejsca rodzi on szereg moralnych wątpliwości. Nie zdradzając zbyt dużo należy dodać, że druga część książki poświęcona jest funkcjonowaniu kolonii, która przywodzi na myśl - dosłownie i w przenośni - ludzkość w pigułce.  Clarke do spółki z Lee - choć wydaje się, że patrząc przez pryzmat autorstwa poszczególnych części książki powinniśmy zastosować odwrotną kolejność - zdecydowali się na kilka fundamentalnych zabiegów, które tworzą nową perspektywę odbioru uniwersum Ramy. Najważniejsze staje się więc kobiece spojrzenie na świat przedstawiony, które z czasem ewoluuje w skupienie się na ważkich aspektach człowieczeństwa. Obaj twórcy nie boją się stawiania trudnych pod względem moralnym pytań w tak newralgicznych kwestiach jak przetrwanie gatunku ludzkiego za wszelką cenę, relacje seksualne z osobami dopiero osiągającymi dojrzałość płciową, odkupienie win przez morderców czy zawirowania genetyczne, owocujące narodzinami niepełnosprawnego umysłowo dziecka. Co więcej, w Ogrodzie Ramy udaje się im nawet przemycić odwołania do epidemii AIDS, homoseksualizmu i handlu narkotykami, które to tematy w czasie powstawania powieści (1991 rok) dominowały w agendzie medialnej. Autorzy po kluczowej dla ludzkości przełomu lat 80. i 90. XX wieku problematyce poruszają się subtelnie, próbując z niej stworzyć osobliwą parabolę, która posłuży im do postawienia diagnozy odnoszącej się już do wszystkich ludzi. Wnioski są w przeważającej mierze fatalne, by nie powiedzieć: zatrważające. Clarke i Lee, kapitalnie wykładając motywy i niuanse działania najważniejszych bohaterów, zdają się mówić, że człowiek w całej swojej ułomnej naturze niekoniecznie jest gotowy na wyruszenie w kierunku innych światów. Owszem, wśród nas funkcjonują wybitne jednostki, ale powodów do optymizmu nie znajdziemy zbyt wiele - zmiana myślenia i doskonalenie "duszy" mogą zająć wieczność.  Odważne posunięcia artystyczne autorów mają też swoje mankamenty. Przynajmniej niektóre z postaci - zwłaszcza te mające uosabiać najgorsze z ludzkich cech - zachowują się momentami tak, jakby ich głównym zadaniem było wyłącznie zirytowanie otoczenia i przy okazji czytelnika. Spada również znaczenie elementów, które są kluczem do zrozumienia całego uniwersum Ramy; choć Clarke i Lee je ubogacają, wprowadzając do niego nowe koncepcje, lokacje i fabularne trajektorie, w dłuższej perspektywie wydają się one odgrywać drugorzędną rolę. Coś za coś - chciałoby się rzec, widząc, jak odejście od odkrywania większych tajemnic przekłada się na niezwykle intensywne doświadczenie przypatrywania się ludzkości. Choć to ostatnie najpełniej wybrzmiewa w części poświęconej funkcjonowaniu kolonii, mnie na tym polu jeszcze bardziej przekonuje otwierająca książkę, 13-letnia podróż w kierunku Syriusza, w trakcie której des Jardins, Wakefield i O'Toole muszą radzić sobie w dziwnym, często wrogim środowisku. "Dzienniki Nicole" to pierwszorzędna kronika nie tylko rozwoju wydarzeń na drugim Ramie, ale i mapa umysłu głównej bohaterki, walczącej - czasami, wydawałoby się, wbrew logice - z demonami przeszłości, genetycznymi zasadami i strachem o los najbliższych. Clarkowi i Lee w Ogrodzie Ramy udało się uchwycić lawinę emocji przetaczającą przez pozornie odpychające swoje sterylnością, jawiące się jak laboratorium wnętrze tytułowego statku. Ludzi dobrej woli chyba niekoniecznie jest więcej. Na szczęście niektórzy z nich potrafią unosić się nad powierzchnią jak ptaki. I to tylko dzięki nim będziemy mogli odkryć Tajemnicę Ramy. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj