To jest zatrważające, gdy wspomnę zachowanie Annie z poprzedniego sezonu i porównam je z tym, co wyprawia się w bieżącym - to tak, jakbym oglądał dwa różne seriale z dwiema kompletnie innymi bohaterkami. Tamta Walker była twarda, nieustępliwa i nie popełniała takich błędów. Ba, tak idiotycznych zachowań nie widzieliśmy nawet u Annie z pierwszego sezonu, gdy bohaterka nie miała jeszcze żadnego doświadczenia. W gruncie rzeczy nie jest to wina postaci, ale tylko i wyłącznie braku jakiejkolwiek spójności scenarzystów Kamuflażu. Szczególnie widać to w spotkaniach Annie z Calderem - podczas pierwszego przez chwilę są w kościele (słusznie), ale już w następnej scenie spacerują sobie na świeżym powietrzu. Poważnie? Annie i Calder są świadomi tego, że nie mogą być widziani razem i do tego przecież mają potężnego przeciwnika, który wszędzie ma oczy. Tak samo niczego dobrego nie mogę powiedzieć o tym, jak Annie rozwiązała spotkanie z córką zamordowanego agenta. Strasznie to naiwne i banalne.

Auggie w tym sezonie jest karykaturą samego siebie. Z interesującej postaci zmienił się w płytkiego i zazdrosnego mężczyznę, który nijak ma się do bohatera, z którym nawiązaliśmy nić porozumienia w poprzednich sezonach. Twórcy chyba wymyślili sobie, że zniszczą jakiekolwiek oznaki rozumu, rozsądku i honoru tej postaci. Przez cały sezon Auggie pokazuje nam, jak bardzo kocha Annie i jak przez to staje się głupi, by teraz pójść z byłą dziewczyną do łóżka? I jeszcze po tym nadal sprawiać wrażenie, że kocha Annie? Pozbawione to jest najmniejszego sensu i konsekwencji. Mógłbym to zrozumieć, gdyby nie wiedział, że Annie żyje, ale w tym wypadku brak tu jakiejkolwiek logiki.

[video-browser playlist="634161" suggest=""]

Sama sprawa, którą zajmują się bohaterowie, wlecze się niemiłosiernie. Niby odkrywają drobniutkie elementy układanki (chatka Wilcoxa), ale nic to nie zmienia, bo Henry i tak jest krok przed nimi. Tak naprawdę nie mają nic, co by przybliżyło ich do upragnionego celu. Do tego jeszcze końcowa scena z Henrym, która (jak przypuszczam) miała być szokująca i zaskakująca, ale okazała się być jedynie kolejnym przykładem na to, że scenarzyści nie mają pojęcia, jaki robią serial. Mam uwierzyć, że Helena, doświadczona agentka, która miała pełną świadomość tego, kim jest Henry, dała się tak zaskoczyć? A może chcą mnie przekonać do tego, że Helena się poświęciła? Tylko po co? Nie wiedziała, że tam jest Annie. Naciągana scena; nie ma najmniejszego sensu i w moim odczuciu żadnej wartości emocjonalnej. Jedyną jej zaletą jest fakt, że w końcu twórcy pokazują nam, jak bardzo Henry jest groźny, bo dotychczas oglądaliśmy jedynie puste gadanie.

Covert Affairs w tym sezonie jest nieporozumieniem. Dostajemy kolejny odcinek pełny fabularnych dziur i braku konsekwencji zamiast emocjonującej szpiegowskiej rozgrywki.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj