Nec Hercules contra plures
Gameplay jest tutaj naprawdę solidny, chociaż jednocześnie nie odbiega od tego, do czego przyzwyczaiły nas inne pozycje spod znaku Musou. Pojedynki toczymy na niewielkich, zamkniętych mapach, które nie dają nam zbyt wiele swobody. Przestrzenie te po brzegi wypełnione są pomniejszymi przeciwnikami, którzy nie stanowią absolutnie żadnego wyzwania. To typowe mięso armatnie, które jest podrzucane pod ręce, miecze czy proce naszych bohaterów, a następnie jest przez nich przerabiane na mielonkę w iście hurtowych ilościach. Więcej problemów mogą sprawiać dopiero więksi wrogowie i bossowie, ale i tutaj nie będziemy raczej narzekać na zbyt wysoki poziom trudności. Miłośnicy wyzwań mogą czuć się nieco rozczarowani, ale Musou raczej nie jest do takich graczy kierowane. Gra teoretycznie stara się urozmaicić zabawę – czasami musimy powstrzymać oponentów przed dotarciem do celu, innym razem przejąć określone miejscówki. Wszystko sprowadza się jednak do jednego – mashowania kilku przycisków. Proste jest tu bowiem również sterowanie. Każda z postaci ma dwa podstawowe ataki – słabszy i silniejszy, możliwość skoku i wykonywania szybkiego susu do przodu, a także cztery specjalne, bardziej niszczycielskie zdolności. Te możemy wykonywać jednak dopiero po naładowaniu pasków energii. Rozgrywka sprowadza się tu więc do masakrowania szeregowych oponentów w wybranych lokacjach, ładowania specjalnych umiejętności i odpalania ich, najlepiej w trakcie starć z bossami. Wszystko to sprawia jednak zaskakująco dużo frajdy. Duża w tym zasługa przystępności, poczucia potęgi bohaterów, a także ich zróżnicowania. Gracze mogą wybierać spośród szeregu znanych z mangi i anime herosów, takich jak Luffy, Usopp, Zoro, Sanji, Franky, a każdym walczy się nieco inaczej. Podzielono ich tutaj na cztery archetypy – szybki, silny, taktyczny oraz powietrzny, co również ma wpływ na zabawę. Wzorem innych, współczesnych tytułów, także i tutaj nie zabrakło rozwoju postaci – i to na dwa sposoby. Mamy tu dostęp do dwóch drzewek, a właściwie „mapek” postępów – jednej ogólnej, a jednej przypisanej do każdego bohatera. To właśnie tam, za zdobywaną w trakcie gry walutę, możemy zwiększać statystyki i odblokowywać nowe cechy, które zwiększą naszą przydatność bojową. Poza kampanią fabularną mamy tutaj też możliwość rozgrywania pojedynczych misji przy znacznie bardziej liberalnym podejściu do wyboru postaci. Nie zabrakło tu też możliwości zabawy w trybie kooperacji. Wszystko to sprawia, że tytuł ten może zapewnić wiele godzin zabawy – o ile oczywiście taka forma rozgrywki przypadnie nam do gustu.Ilość, nie jakość
One Piece Pirate Warriors 4 to kolejna gra na podstawie anime, której oprawa jest bardzo, ale to bardzo nierówna. Modele bohaterów i złoczyńców wypadają naprawdę przyzwoicie, ale cała reszta zalatuje poprzednią generacją konsol. Lokacje są brzydkie, pozbawione szczegółów i podobne do siebie – na tyle, że czasami można się w nich zagubić mimo klaustrofobicznych rozmiarów, bo otoczenie wszędzie wygląda tak samo. Nie brak tu również znaku rozpoznawczego gatunku, czyli ogromnych armii… klonów, bo wszystkie wrogie jednostki wyglądają jak odbite na kalce. Momentami przeszkadza też kamera, której zdarza się pogubić, przez co namierzanie celów sprawia nieco trudności.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj