Akcja rozpoczyna się w dokładnie tym samym momencie, w którym przerwały ją napisy końcowe pierwszego epizodu. Sarah Manning właśnie obejrzała swój "pogrzeb", była świadkiem zabójstwa Niemki (sama prawie przy tym obrywając), właśnie ucieka, a do tego wszystkiego dzwonić zaczyna telefon - ten ciekawszy, różowy. Kamera, akcja.
Z rozmowy wynika, że po drugiej stronie słuchawki najprawdopodobniej znajduje się kolejna "bliźniaczka". Nasza skołowana bohaterka robi co się da, aby zachować pozory bycia Elizabeth, jednak krótka wymiana zdań przynosi mnóstwo kolejnych pytań, ale żadnych odpowiedzi. Koniec końców pozbywa się ciała (w najbardziej klasyczny sposób - wypad z łopatą do lasu) i wszelakich śladów tego, co zaszło w samochodzie. Tempo zwalnia, wreszcie możemy odsapnąć i zająć się pozostałymi wątkami.
[image-browser playlist="592203" suggest=""]
©2013 BBC America
Mimo że mój redakcyjny kolega wychwalał Orphan Black w poprzedniej recenzji, ja czułem pewien niedosyt, który - niestety - przeniósł się i na drugi odcinek. Wszystko przez to, że oba one są tak na dobrą sprawę tylko wstępem prowadzącym do tego, o czym wie każdy, kto przeczytał nawet najbardziej ogólny opis/zapowiedź produkcji. Pojawianie się kolejnych tych samych twarzy (ale z innymi nazwiskami) nie jest żadnym zaskoczeniem i szkoda trochę, że na dalszy, "konkretniejszy" rozwój akcji musimy czekać do następnego epizodu.
Oczywiście ogólnie nie jest tak źle. Mimo że wciąż czekamy, aż Sarah w końcu dowie się tego, o czym my wiemy od początku, to całość przedstawiona jest interesująco, a pozostałe wątki na pewno w tym pomagają. "Vic the Dick" całe szczęście za wiele czasu ekranowego tym razem nie dostał, podobnie zresztą jak Paul (moim zdaniem dwa najsłabsze ogniwa) - i bardzo dobrze. Motyw upewnienia się, że córka i Pani S. nie uważają głównej bohaterki za zmarłą, także "załatwiono" dość szybko.
Spory nacisk położono za to na kwestię problemów zawodowych Elizabeth i bardzo wyraźnie pokazano nam, że jeśli trzeba, Sarah to prawdziwa "baba z jajami". Art jasno określił, co musi zrobić, i wychodzi jej to pierwszorzędnie. Nie jest to już tylko zagubiona kobietka, której cały świat odwrócił się nagle do góry nogami - podejmuje wyzwanie, dokładnie studiuje zeznania i całą sprawę, a w rozmowie z psychologiem dość odważnie pokazuje pazur.
[image-browser playlist="592204" suggest=""]
©2013 BBC America
Nie gorzej, a może nawet lepiej, sprawowała się w wątku Katji Obinger i Alison Hendrix. Sarah najwyraźniej dość szybko przyzwyczaja się do konieczności wcielania się w inne postacie, ponieważ Niemkę udawała śpiewająco, do tego z wyraźnie widoczną dawką swego rodzaju luzu. Po jej kontaktach z "mamuśką" widać również, że niegłupia z niej babka - czuje, że coś jest solidnie nie tak, chce odpowiedzi, ale nie wykłada od razu wszystkich kart z nadzieją, że w 5 minut dowie się wszystkiego. Tego właśnie oczekiwałem po tej bohaterce - jasnych celów, stopniowego, pewnego dążenia do nich i wykorzystywania "ulicznego cwaniactwa", jakiego nauczyło ją dotychczasowe życie. Tatiana Maslany świetnie wciela się we wszystkie dotychczasowe "bliźniaczki", a to, jak bardzo się od siebie różnią, tylko potęguje efekt.
Art jakoś szczególnie nie urzeka, ale za wiele o nim na razie nie wiemy. Kiedy na jaw wyjdzie więcej faktów jego dotyczących, być może nabierze większego kolorytu. Felix dla odmiany to klasa sama w sobie. Scenarzyści wyraźnie nie marnują drzemiącego w nim potencjału (czego nie można było powiedzieć o Hiobie z Banshee, z którym od razu mi się skojarzył), a Jordan Gavaris odwala kawał solidnej, aktorskiej roboty, nadając postaci niezwykłego realizmu i naturalności.
Podsumowując - jest dobrze, a może być jeszcze lepiej. Wstęp już raczej mamy za sobą, więc jeśli tylko twórcy ruszą z akcją do przodu, to kolejne osiem odcinków powinno zapewnić nam porządną dawkę wrażeń. Solidnych podstaw nie brakuje.
Ocena: 7/10