Po zeszłotygodniowym, emocjonującym odcinku "Orphan Black" serwuje nam średniej jakości komedię pomyłek.
"
Orphan Black" na jeden odcinek zmieniło się w sitcom o tytule „Szalone życie Hendrixów”, zaś główne wątki sezonu zostały zepchnięte na bardzo daleki plan. Przyznaję, przerywniki czasami są potrzebne w takim serialu, jednak uważam, że twórcy podjęli złą decyzję. Tak drastyczna zmiana nastroju z odcinka na odcinek wprowadza zamęt i sprawia, że wydarzenia, które rozegrały się w
Certain Agony of the Battlefield, tracą na znaczeniu. Żonglowanie elementami dramatycznymi i komediowymi zwykle działa dobrze w
Orphan Black, jednak tym razem scenarzyści się nie popisali.
"
Community of Dreadful Fear and Hate" to komedia pomyłek okraszona niewielką liczbą elementów poważnych i jako komedia broni się jedynie częściowo. Widzowie zmęczeni już wtórnymi perypetiami Alison i jej męża będą nudzić się, oglądając odcinek, który dla fabuły jest właściwie bez znaczenia, zaś ci, którzy Hendrix uwielbiają, mogą być wniebowzięci. Niestety nie wszystkie komediowe chwyty w nowym epizodzie zadziałały: pomylenie kopert jako kamyczek, który rozpocznie lawinę tragikomicznych zdarzeń, to krok tak przewidywalny, że nie wzbudza żadnych emocji, zaś kolejna zamiana klonów tym razem nie zapewniła żadnej rozrywki, ponieważ została rozegrana bez polotu.
[video-browser playlist="707001" suggest=""]
Dobrym punktem odcinka było pokazanie relacji Alison z matką. Dotychczas trochę brakowało mi nawiązań do przeszłości klonów i tego, jak były wychowane. Co prawda pojawiały się tu i ówdzie skrawki informacji, jednak jedyną relacją typu rodzić-dziecko, jaką dotychczas poznaliśmy, była ta między Sarah i Siobhan. Charakter matki Alison, Connie (dobra rola Sheili McCarthy), doskonale odzwierciedla to, jak zachowuje się jej córka. Po
Community of Dreadful Fear and Hate wiemy, że Alison jest perfekcjonistką, ponieważ jej matka była bardzo wymagająca i nie chce, aby ktoś miał na nią wpływ, bo Connie zawsze chciała sterować życiem córki. Te kilka scen z matką daje nam szersze spojrzenie na postać Alison.
Zdecydowanie najsłabszym fragmentem
Community of Dreadful Fear and Hate są sceny w meksykańskim barze, które wydają się nieautentyczne, nie mają w sobie niczego prawdziwego. Już pomijam to, skąd tak szybko znalazła się tam Siobhan (w pełnym przebraniu kowboja, co wyszło bardzo komediowo, choć wątpię, aby było to zamierzone), ale moment jej pojednania z Heleną to wprost farsa. Co prawda padło kilka ciosów, jednak Helena zadziwiająco szybko wybaczyła kobiecie, przez którą musiała znosić nieludzkie tortury. Tak szybko, że ich pojednanie to moment groteskowy.
Delphine kontynuuje bycie przerażającym stalkerem i nachodzi Cosimę w mieszkaniu jej nowej dziewczyny. Czy można być jeszcze bardziej osaczającym? Po pierwszym odcinku trzeciego sezonu cieszyłam się, że postać Delphine zaczyna odgrywać większą rolę w serialu, a jej charakter nabiera rysów, jednak nie byłam przygotowana na takie niepasujące do dr Cormier rozwiązanie, które wydaje się być wymuszone. Z drugiej strony dziecinna niechęć Cosimy do oddania próbki moczu (wątek wymyślony chyba jedynie po to, by dać pretekst paru komediowym zagraniom) w kontekście jej choroby to zachowanie nieadekwatne do tego, jak prowadzona była do tej pory ta postać.
Czytaj również: Dylan Bruce z „Orphan Black” dołącza do „Heroes Reborn”
Nowy odcinek
Orphan Black jest tak oderwany od całości, że jego wpływ na główne wydarzenia sezonu można określić jako znikomy. Jest to dość przyjemna dawka rozrywki, jednak czekam na epizod, który dorówna
Certain Agony of the Battlefield i będzie opowiadał o tym, co jest istotne dla fabuły.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h