W latach 60. XIX wieku sytuacja narodu polskiego wygląda może nieco lepiej niż w naszych podręcznikach historii. Romuald Traugutt nie zawisł w 1864 roku na stokach Cytadeli, legendarna Emilia Plater dożyła sędziwego wieku, a Ignacy Łukasiewicz nie tylko rozświetlił kraj lampami naftowymi, ale był też pionierem współczesnej wojskowości.
Jak zwykle w historiach alternatywnych upiększona wersja rodzimych dziejów mimo pewnych elementów dramatycznych jest brawurowo wygładzona. Wojskowi są albo starzy z nadal bystrym umysłem, albo młodzi z sercem oddanym tylko i wyłącznie Ojczyźnie. Powieść Lewandowskiego wpisuje się więc w nurt, który prezentuje inne oblicze historii, malując jej obrazek w czerni i bieli. Tych "złych" rozpoznajemy od razu, ci "dobrzy" są praktycznie wykonani z kryształu. Szczególnie to widać w momencie, gdy jeden z głównych bohaterów traci żonę. Żadnej rozpaczy, żadnego ludzkiego odruchu – ważne jest tylko dobro Ojczyzny. O ile ta postawa w szerszym kontekście wydaje się zrozumiała, to odczłowieczanie bohaterów zawsze oddala ich od czytelnika. Co z kolei nie jest zabiegiem pożądanym, bo bohater z którym w żaden sposób się nie identyfikujemy, szybko nas nudzi.
Ciekawym rozwiązaniem w powieści Lewandowskiego jest z pewnością stworzenie nowych rodzajów broni, które mają pomóc wyrywającemu się na niepodległość narodowi w zwalczaniu znienawidzonych Moskali. Autorskie rozwiązania techniczne są najbardziej intrygującym wątkiem powieści, tak samo jak jej niespodziewane zakończenie. Szkoda, że wątek alternatywnego rozwoju polskich sił zbrojnych jest momentami przegadany. Nie zmienia to jednak faktu, że Łukasiewicz w roli twórcy "nad-czołgów" to bardzo interesujące rozwiązanie.
Podobnie jak więszkość pozycji zajmujących się historiami alternatywnymi, tak i ta zadaje czytelnikowi wiele pytań. Od podstawowego "co by było gdyby?", do nie mniej uzasadnionego "czy to nie jest tak, że naród hartowany przez klęski, z czasem coraz głębsze wyciągał z nich wnioski?". O ile w powieści nie jest to powiedziane wprost, to możemy zaryzykować stwierdzenie, że nieudane powstania XIX wieku perspektywicznie nie były do końca klęską. Nie tylko nie łamały ostatecznie ducha w narodzie, co jeszcze bardziej środowiska marzące o niepodległości konsolidowały. Kończąc lekturę dochodzimy do wniosku, że te wszystkie przegrane spotkania, nieudane zrywy były tylko krwawymi minusami procesu kształtowania postaw niepodległościowych, które zaowocowały w wieku następnym. Nie zmienia to jednak faktu, że historia alternatywnego powstania styczniowego w "Orzeł bielszy niż gołębica" nie uwodzi, nie wzbudza takiego zainteresowania w czytelniku jak potencjalnie by mogła. A szkoda, bo jeden z najboleśniejszych naszych zrywów narodowych zasługuje na godne "odczarowanie". Może następnym razem.
Ocena: 4,5/10
[image-browser playlist="593006" suggest=""]Autor: Konrad T. Lewandowski
Wydawnictwo: Narodowe Centrum Kultury
Liczba stron: 423
Premiera: 2013