Powieść Ostatni prorok to fantastyka zdecydowanie bliskiego zasięgu, jako że opowiadana przez autora historia toczy się w 2022 roku, czyli „tuż za rogiem”. Większość pracy wykonują SI (sztuczne inteligencje), ludzie pogrążeni w permanentnym bezrobociu spędzają życie w złudnych sieciowych rajach, będąc prawie nieustannie online. Książka poświęcona jest losom trójki bohaterów, - Damiana, jego dziewczyny Agaty i outsidera Ksawerego. Damian ma obsesję na punkcie pewnej teorii spiskowej i prorocze przebłyski, Agata ciągle przeżywa traumę dzieciństwa, a Ksawery jest pogubionym w codziennym życiu specjalistą od komputerów. Czytelnik obserwuje losy tych trzech osób, połączonych ze sobą więzami przyjaźni na tle ponurej rzeczywistości, jaka według autora czeka nas już za parę lat. Z książką Ostatni prorok mam kłopot. Z reguły do lektury przystępuję z dużą dozą dobrej woli i nigdy nie staram się ocenić czytanej historii przed jej zakończeniem. Z jednej strony to teoretycznie literatura z gatunku science fiction, którego jestem miłośniczką, z drugiej– ciężko było mi dobrnąć do końca i przy lekturze trzymało mnie raczej poczucie recenzenckiego obowiązku, niż zaciekawienie. Motyw zagubienia człowieka wśród nowoczesnej technologii eksploatowano już w literaturze z lepszym rezultatem, poszukujących filozoficznego spojrzenia na ten problem zachęcam raczej do sięgnięcia po Summa Technologiae, a tych, którzy wolą popatrzeć na taki świat od strony bardziej rozrywkowej – Neuromancer. Count Zero. Mona Lisa Turbo.
Źródło: Genius Creations
Ostatni prorok to powieść ciężkawa, pretensjonalna i po prostu nudna. Żaden z bohaterów nie wzbudził we mnie głębszego wzruszenia, ich perypetie nie zaciekawiły a moja irytacja wraz z kolejnymi przeczytanymi rozdziałami wzrastała. Rozliczenia Anny z rodzicami, obsesja Damiana, czy użalanie się nad sobą Ksawerego przeżywane pomiędzy kolejnymi elektronicznymi „tripami” nie przekonują ani nie są interesujące. Ot, taka gadanina, po przeczytaniu której pozostaje uczucie, że wszystko to już znamy. Umieszczenie akcji w 2022 roku też nie wychodzi fabule na dobre i wzbudza raczej niedowierzanie zamiast zaciekawienia. Współczesna technologia jaką znamy dzisiaj jest jeszcze niezdolna do stworzenia sztucznej inteligencji, a czynione obecnie próby są dalekie od zadowalającego rezultatu, chociaż istnienie innych technkaliów w ciągu najbliższej dekady prawdopodobnie stanie się możliwe. Można oczywiście traktować zastaną przez nas w powieści rzeczywistość jako wizję alternatywną, ale i tak ciężko się do niej przekonać. Marcin Kiszela kończy swoją historię tam, gdzie wielu autorów by ją zaczęło, kończy ją lapidarnie, podsumowując w trzech zdaniach losy bohaterów i serwując czytelnikowi niezwykle skrótowy opis cyfrowej apokalipsy. Może ludzkość nie zasługuje na więcej?
Jedynym plusem tej historii jest osoba narratora, pomysł jest znakomity i za jego kreację autorowi należą się słowa uznania. Nie można też zarzucić pisarzowi braków warsztatowych. Powieść napisana jest prostym, ale ciekawym językiem, bez niepotrzebnych ozdobników, ale to trochę mało, aby z czystym sumieniem polecić Ostatniego proroka.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj