Outlander rozkręcał się w swoim 5. odcinku dość mozolnie. Pierwsza połowa epizodu to ze scenariuszowego punktu widzenia chyba najsłabsze momenty serialu do tej pory. Zawsze jednak można było zobaczyć trochę więcej szkockiej scenerii, która zapiera dech w piersiach do tego stopnia, że o powyższych wadach można zapomnieć. Przy okazji recenzji premiery chwaliłem rzetelność i autentyczność produkcji, ale jak się okazuje, nawet z tym można delikatnie przesadzić. Języka gaelickiego było tu co nie miara i momentami mogło to nieco irytować, tak samo jak ciągłe seksistowskie dowcipy i inscenizacje Dougala i ferajny. Ten motyw na szczęście zakończono sprytnie i z klasą, gdy Claire na końcu odcinka pokazała panom, jak to się robi. Oni zaś odkupili swoje winy małą rozróbą w obronie honoru swojej uzdrowicielki.
Z każdą kolejną minutą "Rent" oglądało się coraz lepiej. Twórcy przemycają stopniowo pewne wskazówki dotyczące tego, co być może w końcu zdradzi Claire i ujawni, że XVIII wiek to nie są jej czasy. Pewne różnice językowe i używanie podejrzanych pojedynczych słówek to jeden z takich zabiegów. Akurat tym razem nie ujrzeliśmy wspólnych scen bohaterki z Geillis, ale odnoszę wrażenie, że panie mają ze sobą więcej wspólnego niż tylko zapał do medycyny.
[video-browser playlist="633330" suggest=""]Wątek polityczny zaczyna wysuwać się z cienia - i to cieszy, bo może nieźle rozruszać fabułę kolejnych odcinków. Nawet nie chodzi mi o to, że następne 3 lata będą dla klanu Mackenzie bardzo burzliwe i pełne potyczek z Brytyjczykami, ale o fakt, że wiedza Claire o porażce Jakobitów nie pozwala jej na milczenie w tej sprawie. Prędzej czy później znajdzie się ktoś na tyle szalony, kto jej uwierzy. Bardzo spora szansa, że będzie to Jamie. Trudno winić protagonistkę za takie postępowanie, w końcu ona nie miała swojego Doktora Browna, który mógł jej uświadomić, że coś takiego może kolosalnie naruszyć kontinuum czasoprzestrzenne. Także plus dla Outlandera za uśmiech na mojej twarzy po przypomnieniu mi o Powrocie do przyszłości.
Czytaj również: "Gotham" najbardziej obiecującym serialem według krytyków
Gdyby więź Claire z jej towarzyszami podróży pozostawała na końcu odcinka taka sama jak na jego starcie, byłbym bardziej podekscytowany wieńczącym epizod cliffhangerem. Wybór Claire wydaje się łatwy do przewidzenia, co wcale nie oznacza, że 6. odsłona nie będzie niezwykle ciekawa, zresztą tak jak cały serial stacji Starz do tej pory. Zdjęcia, aktorstwo, muzyka i przede wszystkim świetny klimat przyciągają nas co tydzień przed ekran. Czekamy więc, aż historia na dobre się rozkręci, bo choć jest dobrze, to widać w tym aspekcie jeszcze miejsce na poprawę.