Outlander przechodzi do fabularnej ofensywy i bardzo dobrze, bo ostatnie perypetie Fraserów zaczynały nieco nudzić. Teraz, na każdym froncie wiele się dzieje i wszystko wskazuje na to, że zbliżamy się do finałowych rozstrzygnięć w wątku przewodnim. Jamie i Claire znaleźli sposób na zwabienie Bonneta w pułapkę. Sam diabeł również pojawia się na scenie – tym razem w przebraniu dystyngowanego dżentelmena. Czy do twarzy mu w wytwornych ciuchach? Nowy image pirata budzi raczej rozbawienie, a nie strach, ale nie dajmy się zwieść jego nowemu wizerunkowi. Wilkowi z pewnością zostało jeszcze kilka naostrzonych kłów w paszczy. Clue odcinka to oczywiście wielka ceremonia zaślubin ciotki Jocasty. Arystokratka wreszcie wkracza na pierwszy plan i to na jej losie koncentruje się cała opowieść. Już retrospekcja z początku epizodu mówi jasno, kto tym razem będzie najważniejszy. Ciotka wreszcie dostaje swoje pięć minut, żeby rozwinąć się fabularnie. Na wierzch wychodzą jej uczucia i emocje. Bohaterka pozwala sobie na uzewnętrznienie, dzięki czemu wreszcie dowiadujemy się, co w jej duszy gra. Na scenę wkracza również Murtagh, który tym razem odgrywa rolę zawiedzionego kochanka. Jawi nam się tutaj klasyczny dylemat miłosny: czy to serce powinno kierować naszymi wyborami? A może najważniejszy jest rozum? Doświadczona przez los Jocasta wybiera to drugie, a my nie mamy wątpliwości, że ciąg dalszy nastąpi. Romantyczna zagwozdka, którą przecież bardzo dobrze znamy zarówno z literatury, jak i kina, tym razem ma dwójkę bohaterów w sile wieku. Czy starsi zalotnicy wybiorą inną drogę na tym często uczęszczanym przez sztukę szlaku fabularnym? Miłość w Outlanderze ma wiele twarzy – tak było w serialu od zawsze. Murtagh i Joacasta prezentują bardziej dojrzałe i doświadczone oblicze tego uczucia. Jamie i Claire wciąż miotani są wichrami namiętności. Mimo że wiele razem przeszli, ich związek nadal potrafi być gorący i nieokiełznany. Stajenna scena z końcówki odcinka to taka wisienka na torcie, pokazująca ogień w relacji tej dwójki. Nie jest to co prawda jedna z płomiennych erotycznych scen, którymi serial raczył nas w pierwszych sezonach, ale przesłanie nie pozostawia wątpliwości. Całość jest dość zabawna, szczególnie w świetle wcześniejszych zalotów umizgującego się do Claire fircyka. Szkoda tylko, że z punktu widzenia fabularnego dotarliśmy do momentu, w którym związek Fraserów przestał ewoluować. Nikt nie jest w stanie ich podzielić, więc para prawdopodobnie już do końca będzie utrzymywać konsensus. Żadnych perturbacji, wątpliwości, o głębszym kryzysie nawet nie mówiąc. Miłość Jamie i Claire pokona wszelkie przeciwności losu.
fot, Starz
Serial o miłości z permanentnym status quo w sprawach sercowych? Outlander osiadł na mieliźnie w tych segmentach, o czym może świadczyć wątek Brianny i Rogera. Młodzi zakochani tworzą teraz konserwatywne małżeństwo, gdzie każde z nich pełni odpowiednią funkcję społeczną. Mało to interesujące dla widza, bo czego można się spodziewać po tak tradycjonalistycznym podejściu. W przeciągu bieżącego odcinka Roger, z niewielką pomocą żony, radzi sobie z plagą szarańczy. Wszystko w myśl przysłowia o męskiej głowie i kobiecej szyi. Wynikiem tego pozycja Rogera w osadzie nabiera na znaczeniu. Całość ma na celu pokazanie protagonisty jako wartościowego partnera dla Jamiego. Teść będzie mógł wreszcie z czystym sercem zaakceptować zięcia. Roger zdobywa więc punkt doświadczenia, żeby osiągnąć poziom samca alfa. Quest „opanuj plagę szarańczy”, został wykonany. Nic więc dziwnego, że czekamy na Stephena Bonneta jak na zbawienie. Przemytnik może wprowadzić nieco chaosu zarówno do relacji pomiędzy bohaterami, jak i do toczących się właśnie wątków. W bieżącym odcinku wiele się działo, ale nie było w tym niczego zaskakującego czy niespodziewanego. Na szczęście przełom się zbliża. Możliwe, że już za tydzień dowiemy się, jak wypadnie spotkanie Fraserów z Bonnetem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj