Coś do śmiechu, coś do płaczu – w najnowszym odcinku Outlander dostarcza całe spektrum emocji. Historia wciąż rozwija się nieśpiesznie, co nie znaczy, że nie jest interesująco. Wręcz przeciwnie – główny wątek fabularny bardzo dobrze rokuje.
W centrum najważniejszych wydarzeń nowego sezonu jest Thomas Christie. I bardzo dobrze, bo to ciekawa i niezwykle złożona postać. Niejednoznaczny bohater miotany wewnętrznymi demonami, z jednej strony hołduje tradycyjnym wartościom, z drugiej jest oprawcą względem własnej rodziny. Osłabiony z powodu kontuzjowanej dłoni musi walczyć o pozycję w obcym i w jego mniemaniu nieprzyjaznym otoczeniu. Zachowuje się jak zaszczute zwierzę w stosunku do Claire i jej rodziny. Ma jednak powody do obaw, bo konserwatywne wartości nie wytrzymują oddziaływania liberalnego światopoglądu mieszkańców Fraiser’s Ridge. Christie nie może zaakceptować faktu, że sytuacja wpływa także na jego dzieci, które zaczynają myśleć niezależnie i stają się niepokorne. Próbuje siłą wyegzekwować posłuszeństwo, ale okazuje się zbyt słaby, żeby skutecznie ukarać córkę. Frustracja Christie jest wręcz namacalna. Będzie z pewnością fabularnym paliwem kolejnych odcinków.
Podczas gdy Thomas Christie przeżywa ciężkie chwile, pozostali bohaterowie zmagają się z brutalną codziennością. Drugim ważnym wątkiem epizodu jest sytuacja rodzinna Marsali i Fergusa. Twórcy dość przewrotnie prowadzą historię tej dwójki. Poprzedni epizod sugerował, że chłopak pod wpływem alkoholu znęca się fizycznie nad żoną. To on okazuje się jednak ofiarą. Fergus popada w alkoholizm ze względu na nieprzepracowane urazy z przeszłości. W bieżącym odcinku twórcy dorzucają mu kolejny problem, który z pewnością jeszcze mocniej zwiąże go z nałogiem. Motyw porodu jest dość dramatyczny, bo do końca nie wiadomo, czy Marsali przeżyje. Twórcy Outlandera mają doświadczenie w pozbywaniu się drugoplanowych bohaterów. W celu podkręcenia emocji mogli zabić kolejną postać. Na szczęście wszystko kończy się dobrze, a serial ma teraz płaszczyznę do eksploracji wątku Fergusa nieumiejącego zaakceptować swojego niskorosłego syna.
W drugim odcinku szóstej serii dostajemy kilka zaskakująco zabawnych momentów. Pierwszy z nich ma miejsce już na samym początku, kiedy to Jamie skutecznie opiera się dwóm indiańskim dziewojom. Druga sytuacja dotyczy ceremonii pogrzebowej. Mimo zabawnych segmentów jest dość przygnębiająca i poruszająca. W trakcie pochówku starsza pani niespodziewanie powstaje ze zmarłych. Claire diagnozuje jej dolegliwość i nie pozostawia wątpliwości, że definitywna śmierć jest kwestią minut. Mało kto ma okazję obejrzeć swój własny pogrzeb – kobieta nie jest zadowolona z formy pochówku i marnuje ostatni czas na kłótnie. Szybko jednak zdaje sobie sprawę z ważkości sytuacji. W finałowym momencie jedna się z bliskimi i odchodzi z wielką godnością. Bardzo wzruszający segment pokazujący to, co najlepsze w serialu. Szczypta folkloru i antropologii, garść humoru oraz doza dramatu! Efekt naprawdę chwyta za serce.
Jak na razie wielka polityka i sytuacja społeczna Stanów Zjednoczonych stanowi tło opowieści. Z pewnością już niedługo na pierwszym planie znajdzie się konflikt z rdzennymi mieszkańcami Ameryki. Przybywający z przyszłości bohaterowie wiedzą, jak potoczy się los Indian. Wkrótce na okolicznych ziemiach będzie dochodzić do brutalnych rozstrzygnięć i mieszkańcy Fraser’s Ridge siłą rzeczy będą musieli się zaangażować. Mimo ponad godzinnego czasu trwania odcinka brakuje w nim miejsca również na dogłębną wiwisekcję stanu ducha Claire. Twórcy wyraźnie czekają z tym tematem i bardzo dobrze, bo jest on wymagający i potrzebuje czasu na odpowiednią podbudowę. Łyżką dziegciu w omawianej odsłonie jest natomiast wątek Brianny i Rogera, który wydaje się stać w miejscu. Motyw zapałek ma za zadanie pokazać potencjał nowoczesnej kobiety marnującej się w tych skostniałych kulturowo czasach. Nie jest to jednak nic porywającego, a Roger wkładający buty kaznodziei to już zupełne flaki z olejem. Miejmy nadzieję, że twórcy zaangażują tę sympatyczną parę w nieco bardziej ekscytujące wydarzenia.
Outlander to serial stylowy, wysmakowany i kunsztowny. Nie skupia się na akcji popychającej fabułę do przodu, ale chętnie zatrzymuje się i eksploruje relacje między bohaterami czy uwarunkowania historyczne. Taka forma nie jest dla każdego, ale prawdziwi fani serialu odnajdą w bieżącym odcinku wszystko to, co najlepsze w Outlanderze.