Chyba nikt nie jest zaskoczony, że sielanka we Fraser’s Ridge dobiegła końca, a nad osadą zawisły czarne chmury. Mało kto jednak przewidywał aż tak dramatyczny przebieg wydarzeń.
Najnowszy epizod Outlandera ma formę dreszczowca, który z każdą minutą prowadzi nas coraz głębiej w otchłań. Twórcy nie patyczkują się z wrażliwością widzów, bez najmniejszego oporu podejmują nieprzyjemne tematy i pokazują brutalne sceny. Już na samym początku przeżywamy szok, gdy wraz z Claire odwiedzamy rodzinę zarażoną czerwonką. W zaciemnionej chacie rozgrywa się horror, którego ofiarami padają również dzieci. Jak się okazuje, to tylko preludium prawdziwego koszmaru. Wkrótce Malva i jej rodzina pokazują swoje prawdziwe twarze, a reputacja Jamiego wisi na włosku. Dalszy przebieg wydarzeń prowadzi do tragicznej końcówki, która nie pozostawia złudzeń, że we Fraser’s Ridge zagościła ciemność.
Omawiany epizod ma zaskakującoszybkie tempo. Narracja sprawnie prowadzi nas przez najważniejsze momenty wątku i praktycznie nie pozwala sobie na dygresje i odskocznie. Zalążek epidemii, próby ratowania sytuacji przez Claire, choroba lekarki, oskarżenia Malvy, pojednanie się zakochanych, konfrontacja z rodziną Christie, a następnie dramatyczna końcówka. Twórcy nie robią fabularnych skoków w bok, a każda z drugoplanowych postaci odgrywa istotną rolę w wątku. Ian okazuje się emocjonalnie zaangażowany w sprawę, Roger robi za świadka, a pozostali mieszkańcy Fraser’s Ridge pełnią funkcję bezmyślnej masy pozwalającej urosnąć plotce do niewyobrażalnych rozmiarów.
Dobrze, że twórcy ani przez chwilę nie kokietują nas sekretem Jamiego i Malvy. Nikt nie sugeruje, że między tą dwójką mogło rzeczywiście do czegoś dojść, bo chyba żaden fan Outlandera nie uwierzyłby, że Fraser mógł zdradzić. Praktycznie od początku jest jasne, że Malva kłamie. Dobrze, że twórcy nie budują tutaj tajemnicy do wyjaśnienia, bo oznaczałoby to brak szacunku dla widzów i niezbyt logiczne zagranie na płaszczyźnie fabularnej. Nie bez powodu przecież serial od tak dawna utwierdza nas w przekonaniu, że uczucie łączące Jamiego i Claire jest czyste i niczym nieskażone. Gdyby teraz okazało się, że w chwili słabości Claire Jamie bez zastanowienia legł z młodą dziewczyną, byłoby to mało wiarygodne. Oczywiście, w pewnym momencie pojawia się kilka znaków zapytania, ale mają one na celu wprowadzić w konsternację Claire, a nie nas. Czująca się nieatrakcyjnie kobieta po przeżytym szoku ma prawo na chwilę zwątpić. Na szczęście bardzo szybko wiara w Jamiego powraca i nasi bohaterowie znów zaczynają tworzyć jedność.
Drugą stronę medalu stanowi rodzina Christie. Mamy tu obraz patologii, nieprzepracowanych traum i wielkiej goryczy. Niestety, to Toma Christie należy winić za los Malvy. To ojciec, który przez całe życie kierował się zabobonami i konserwatyzmem, sprowadził córkę na manowce szaleństwa, przemieniając ją w zagubioną i samotną osobę. Podziw, którym Malva darzyła Claire, był tak naprawdę zazdrością o jej szczęście. Dziewczyna zawistnie spoglądała na miłość Fraserów, utyskując w głębi duszy, że jej niedane jest zaznać takiego uczucia. W trakcie późniejszej rozmowy z Claire Malva wylewa z siebie cały jad, pokazując wewnętrzną zgniliznę. Bardzo smutna i poruszająca scena, bo wiemy przecież, że dziewczyna ma w sobie również dobro. Niestety, fundamentalizm, który zgotował jej ojciec, uczynił z niej osobę kaleką emocjonalnie. Próbując wyrwać się spod jarzma Toma, z każdym dniem zagłębiała się w mrok, aż do momentu, gdy przyszło jej tragicznie zginąć.
Śmierć Malvy i scena nieudanego cesarskiego cięcia to kolejna szokująca sekwencja, której chyba nikt się nie spodziewał po dość stonowanych poprzednich epizodach sezonu. Dziewczyna zostaje znaleziona z poderżniętym gardłem. Można się tylko domyślać, jakie będą reperkusje tej sytuacji. Czy Jamie będzie musiał się zmierzyć z oskarżeniami o morderstwo? Czy to wprowadzi Fraserów na wojenną ścieżkę z Tomem i jego synem? We Fraser’s Ridge sielanka zdecydowanie się już zakończyła. Nadchodzą złe czasy.