Pajęczyna na papierze ma wszystko, by stać się jedną z ciekawszych propozycji w serialowej ofercie Playera. Sam tytuł świetnie oddaje narracyjną strukturę opartą na akcji w dwóch okresach: PRL-owskiej rzeczywistości 1978 roku oraz bardziej współczesnych czasach. Wydarzenia z przeszłości powracają do Kornelii Titko, córki Teresy - wybitnej fizyczki jądrowej, która brała udział w gierkowskim programie nuklearnym. Tajemniczy list trafia w 2010 roku do bohaterki granej przez Joannę Kulig i  uruchamia lawinę wspomnień. Zmusza do zadania pytania o prawdziwy los jej matki oraz siostry Jagody, która została zamordowana nieopodal domu leśniczego. List wysłany został przez tajemniczego mężczyznę, który oskarżony był o zabójstwo siostry Kornelii. Policja nie ma łatwego zadania, bowiem mężczyzna utrzymuje, że jego pamięć zatrzymała się w momencie wspomnianych traumatycznych wydarzeń z 1978 roku. Pytań i ciekawych wątków jest znacznie więcej, co dobrze prezentuje się na papierze, natomiast w samym serialu akcenty nie zawsze są odpowiednio rozłożone.
Player
Największym problemem Pajęczyny jest tempo. Pierwszy odcinek przedstawia nam bohaterów oraz rozkłada pionki na planszy, drugi zaś wprowadza jeszcze więcej zamieszania i zadaje kolejne pytania. Narracja prowadzona jest w ślimaczym tempie i zdecydowanie za mało jest istotnych momentów w wątku z 2010 roku. Postać grana przez Joannę Kulig zdaje się być nieciekawa. Mieliśmy bardzo mało okazji do jej bliższego poznania.  Sama aktorka wydaje się odgrywać tę rolę na autopilocie. Mam wrażenie, że Kornelia jest jedynie pretekstem do odkrywania tajemnicy sprzed lat. I to właśnie historia z przeszłości bardziej nas interesuje. Dla poprawy dynamiki na pewno przydałoby się w montażu usunąć wiele zbędnych scen - te, które rozwijały aspekty obyczajowe, natomiast nie miały wiele wspólnego z thrillerem i budowaniem napięcia. Pajęczyna bierze oddech dopiero w odcinku trzecim, w którym poznajemy praktycznie wszystkich najważniejszych bohaterów całego zamieszania. Możemy obserwować ich reakcje i podejście do wygrzebywania trudnej historii sprzed lat, a także brać czynny udział w śledztwie prowadzonym przez Kornelię. To jednak nie zmienia ostatecznego odbioru serialu. Nie jest na pewno łatwo prowadzić narrację dwutorowo, kiedy bohaterka musi odkrywać rzeczy, które widzowie śledzą z dużą dokładnością. Wiemy dużo więcej od Kornelii i niestety czuć to podczas seansu.
Player
Nowa produkcja Playera na pewno jest przygotowana bardzo starannie od strony realizacyjnej. Nie ma poczucia taniości. Obie epoki zostały zaprezentowane z dbałością o detale. PRL wygląda jak PRL, natomiast w 2010 roku są telefony komórkowe z klapką. Podobać może się także odróżnienie obu linii czasowych za pomocą kolorów. Po trzech odcinkach trzeba za to zganić scenariusz, który mocno opiera się na niedopowiedzeniach. Nawet tajemniczy mężczyzna twierdzący, że jest leśniczym, ma zabandażowaną całą twarz, co utrudnia jego identyfikację. Pajęczyna ma sporo dobrych elementów i potrafi zaciekawić, ale za dużo jest w niej momentów sztucznie wypełniających odcinek. Nowa produkcja Playera ma swoje wady, ale trzymam kciuki za rozwój akcji w kolejnych odcinkach.  Połączenie obu epok i zarysowane tajemnice wypadają ciekawie. Serial przyciąga także (oprócz drobnych wyjątków) aktorstwem i świetną realizacją. Nietypowa i na pewno świeża jest intryga dotycząca powstrzymania Polski przed dołączeniem do niewielkiego grona państw, które liczą się w atomowym wyścigu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj