Uwaga, recenzja zawiera szczegóły fabuły finałowego odcinka. Niezalecane jest czytanie jej więc przed jego obejrzeniem.
Tak naprawdę finałowa historia drugiego sezonu Pamiętników wampirów zaczęła się w przedostatnim odcinku, w którym twórcy zaserwowali widzom emocjonalną huśtawkę i niespodziewane zwroty akcji.
Chyba to właśnie jest największą zaletą tych odcinków. Twórcy zawsze potrafią zaskoczyć widzów czymś nowym, nieoczekiwanym, wzbudzającym wielkie emocje. Cały sezon prowadził do rytuału i właśnie podczas tego wydarzenia rozpoczęła się akcja i pierwsze ofiary. Uśmiercenie postaci Jules wydawało się zbyt proste i pozbawione jakiejkolwiek wagi. Zasługiwała ona na coś więcej, niż bezsensowna śmierć. Największym zaskoczeniem była jednak cała sytuacja z postacią Jenny. Jakby na początek sam fakt zamienienia jej w wampira nie wystarczył, widzowie musieli przeżyć niesamowicie emocjonalną scenę śmierci jednej z ulubionych postaci serialu. Wiedzieliśmy, że Williamson i Plec mają masę pomysłów, by nas zadziwić, ale tym razem przeszli samych siebie.
W finałowym odcinku głównym wątkiem było umieranie Damona, którego ugryzł wilkołak. Nasz ulubieniec, stając przed, jak można było się spodziewać, nieuniknionym losem, chciał godnie odejść i pogodzić się z wszystkimi decyzjami, jakie podjął. Za wszelką cenę chciał uzyskać przeprosiny Eleny. Sama scena ich "wzruszającej" rozmowy i wylewania wszystkich żali była lekko przesadzona i infantylna - nie można było pokusić się o coś naprawdę mocnego, co zadziałałoby na widza?
[image-browser playlist="611006" suggest=""]
Joseph Morgan w roli Klausa pokazuje, że potrafi być czystym złem. Wychodzi mu to nad wyraz ciekawie - praktycznie z uśmiechem na ustach bez mrugnięcia okiem morduje i knuje swoje złowieszcze intrygi. Wątek z jego przemianą był dość niespodziewany, aczkolwiek jego finał dość przeciętny. Chociaż Elijah znał go parę set lat, wiedział, że Klaus jest kłamcą, oszustem, egocentrykiem, który powie wszystko, by ratować skórę, ale i tak z wielką naiwnością zgodził się go uratować. Dość niezrozumiałe zachowanie. Wątek zakończył się przewidywalnie - Klaus pozbył się brata, wbijając mu nóż w serce.
Z Klausem jest także związany wątek uratowania Damona. Poświęcenie Stefana dla brata było imponujące. Wielbiciele serialu pamiętają, że Stefan jako zły wampir jest bardzo groźny i niebezpieczny, a ludzka krew wyzwala z niego co najgorsze. Choć samo jej wypicie było tylko procesem przejścia, to zabicie kobiety dopełniło dzieła. Stefan przeszedł na "Ciemną Stronę", stając się pomocnikiem Klausa. Twórcy zostawili ten wątek na trzeci sezon, więc możemy być pewni, że będzie ciekawie.
Kolejnym dość nieoczekiwanym zwrotem akcji w ostatnim odcinku była nagła śmierć Jeremy'ego. Czytający spoilery wiedzieli, że pani szeryf będzie mieć coś wspólnego z przedwczesnym odejściem jednego z bohaterów, ale raczej nikt nie spodziewał się, że w takim sensie kogoś zabije. Niestety scenarzyści zniszczyli efekt tej jednej, emocjonalnej sceny - przywrócenie Jeremy'ego do życia było lekko mówiąc rozczarowujące.
[image-browser playlist="611007" suggest=""]
Z drugiej strony to doprowadziło do bardzo ciekawego cliffhangera z tą postacią w roli głównej. Gdy Bonnie przywracała go do życia, powiedziała, że będą tego konsekwencje. To właśnie one zostawiły widzów z niedowierzaniem na twarzy. Z nie do końca jasnych przyczyn pojawiły się dwie byłe dziewczyny Jeremy'ego - Vicky i Anna. Czy pojawiają się one tylko w jego świadomości? Może również zostały wskrzeszone? Czy w ogóle przywrócenie wampira do życia jest możliwe? To i wiele pytań rodzi się u widzów po obejrzeniu finału.
Ostatni odcinek pierwszego sezonu Pamiętników wampirów zebrał fantastyczne recenzje i wysoko postawił poprzeczkę dla twórców serialu. Najwyraźniej twórcy popełnili błąd, zapewniając widzom w przedostatnim odcinku fantastyczną dawkę emocj i zwroty akcji, przez co finał drugiego sezonu wyszedł przeciętnie i nierówno.