Zwykle spotkanie pomiędzy obiema "służbami mundurowymi" może przebiegać na dwóch płaszczyznach - albo ktoś grozi księdzu i policja ma wyjaśnić dlaczego, albo sam duchowny jest obiektem śledztwa. W tym przypadku obie płaszczyzny zwarły się razem w osobie księdza Janusza, proboszcza z małej wsi zagubionej gdzieś pomiędzy lasami. Pewnego dnia przybył do Kaszowskiego, powiedział, że wie o czymś strasznym i że kogoś się boi. Niestety, głębszego poznania sprawy bronił artykuł 178 kpk - tajemnica spowiedzi. I może Kaszowski wraz z swoimi ludźmi przeszedłby nad tym do porządku dziennego, a komisarz Majewska dalej spokojnie badałaby jakąś sprawę sprzed lat, gdyby nie pewne dramatyczne wydarzenie związane z księdzem. Które stało się pretekstem do wyciągnięcia mrocznej tajemnicy wsi na światło jak najbardziej dzienne…

Może się wydawać, że takie ogranie wątku przez twórców nie jest niczym odkrywczym, ale diabeł tkwi w szczegółach. Paradoksalnie tematyka religii w połączeniu ze sposobem realizacji serialu sprawiła, że był to jak do tej pory najlepszy, zaraz po pierwszym, odcinek. Początek mógł nie zachwycać, zwłaszcza kluczenie Kaszowskiego po lesie, jednak im dalej w las sprawy, tym ciekawej. Owa tajemnica wsi została odgrzebana zza gruzu we właściwym momencie. Może nie była to archeologia tak ekscytująca jak u doktora Jonesa, jednak wystarczyła, by dać odcinkowi "to coś". Późniejsze pojawienie się przedstawicieli kurii tylko dodało smaczku całemu epizodowi (może tylko trochę sztampowo wypadło przedstawienie wysłanników kościoła jako swego rodzaju mafię).

[image-browser playlist="598366" suggest=""]
©2012 TVP2 / fot. P. Skarba

To, co się nie udało w poprzednim odcinku, czyli połączenie wątku głównego serialu z wątkiem odcinka, wyszło w tym epizodzie. Oba wątki były sprawnie ze sobą przeplatane, a sceny "spławiania" tajemniczego i groźnego mężczyzny nękającego Joannę były najmocniejszymi w odcinku (tu też należy też doliczyć scenę ze złamanym nosem). Mocniej została też zaakcentowana chemia pomiędzy Majewską a Młodym, co Kaszowski skomentował trafnym cytatem "przywieź mnie, odwieź mnie".

Czwarty odcinek może nie był porywający, ale nie pozostawił też takiego niedosytu jak drugi i trzeci. Widać, że twórcy mają pomysły i potrafią je ubrać w dobrą formę (nadal znakomite zdjęcia retrospekcji, zwłaszcza scena otwierająca odcinek i ta kończąca, dająca wiele do myślenia). Paradoksu nie należy więc całkiem przekreślać, tylko mieć nadzieję, że dobre pomysły twórców, które mieli, wygrały. I w dalszych epizodach, cytując Kaszowskiego, trafią do mediów.

Ocena: 7/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj