Film opowiada o dwóch funkcjonariuszach policji Los Angeles patrolujących dzielnicę uważaną za jedną z najniebezpieczniejszych. Choć brzmi to dosyć prosto i banalnie, to jednak właśnie tą prostotą obraz z powodzeniem toruje sobie drogę do serca widzów. Tym samym jest to film akcji, jakich w dzisiejszej dobie pięknych twarzy i perfekcyjnie wystudiowanych kadrów trudno jest uświadczyć.

Postacie wykreowane przez Gyllenhaala oraz Michaela Peñę stworzyły niesamowity duet, którego nie ograniczają ani niższy budżet produkcji, ani ciasna przestrzeń radiowozu. Są bardzo wiarygodni w swoich rolach – to policjanci z krwi i kości, mający poza niebieskim uniformem swoje życie prywatne, w którym także muszą zmagać się z rozterkami bliskimi przeciętnemu zjadaczowi chleba. Dzięki temu postacie wydają się widzowi jeszcze bliższe, a tym samym i ciekawsze. Warto także wspomnieć o kobietach towarzyszących im na ekranie, czyli Natalie Martinez oraz Annie Kendrick, które dodają nieco kolorytu do tego przesiąkniętego brutalnością świata.

Niestety obrazowi trzeba wypomnieć, iż czuć od niego naleciałość kina amerykańskiego, czyli motywu bohaterstwa oraz czasem nierealnego unikania śmierci. Jednak gdy przymkniemy oko na te drobne nieścisłości, dostrzeżemy, że Bogowie ulicy to nie tylko kawał operatorskiego arcydzieła, lecz także solidne, męskie kino akcji, okrojone z niepotrzebnych i przeszkadzających elementów. Można by także zarzucić, że utwór w pewnym momencie gubi się w swojej konwencji operatorskiej – z początku możemy doświadczyć filmowania w stylu found footage, jednak szybko dochodzą do tego także ujęcia "z ręki", co nieco zabija od początku kreowany naturalizm. Z drugiej strony jednak ratuje to nieco narracja, która w pewnym momencie mogłaby się stać zbyt jednostajna, a co za tym idzie - także i nudna. Dzięki tego rodzaju konwencji operatorskiej widz może poczuć się tak, jakby siedział z głównym bohaterami w radiowozie, przez co postacie wydają się być jeszcze bardziej prawdziwe i przekonujące, a obraz chłonie się z przyjemnością.

W wersji DVD znajdziemy wywiady z aktorami, które pomogą nam zrozumieć nieco kontekst ekranowych wydarzeń, a także krótki filmik z planu, mający na celu przybliżenie nieco techniki kręcenia naturalistycznych obrazów. Niestety film z planu nie obfituje we wpadki i przejęzyczenia aktorów, ale może to lepiej. Nie pozwala to widzowi wypaść z klimatu.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj