Apokalipsa już nastąpiła, po świecie rozpełzły się słowiańskie demony, lecz garstka ludzi wciąż walczy o lepszą przyszłość. Czy im się uda? Paulina Hendel powraca do przygód Huberta i jego przyjaciół, wiodąc nas w głąb ciemnego, nawiedzonego lasu…
Demon to piąta część jednego z uniwersum
Pauliny Hendel, w którym świat po wojnie i epidemii nawiedziły słowiańskie demony z Nawii, spragnione ludzkiej krwi lub choćby ludzkiego strachu. A ekipa przyjaciół próbuje zjednoczyć ludzkie osady, zapobiec przyszłej wojnie między nimi i wprowadzić odrobinę cywilizacji, przynajmniej społecznej, bo technologiczną ostro sabotują demony. Sprawy nie ułatwia fakt, że kilka osób, na czele z Hubertem (głównym bohaterem), zdołało niechcący (choć może stała za tym boginka Dziewanna?) cofnąć się w czasie, a do tego miewają wizje przyszłości. W poprzednim tomie okazało się, że dzięki temu przyszłość szczęśliwie można zmienić, więc odtąd bohaterowie dokładają wszelkich sił, by to uczynić.
Wspólna droga wiedzie ich przez deszcze, śniegi i zawieruchy, przez miejsca przyjazne i wrogie. W podróży spotykają nowych przyjaciół, prawie że przyjaciół i starych nieprzyjaciół, a także kolejne stwory z Nawii. Bliżej – chociaż początkowo wydawało się to niemożliwe – zaprzyjaźniają się z kilkoma z nich, nawet tymi mocno krwiożerczymi, zacieśniają więzi, ratują się nawzajem i z uporem maniaka wierzą, że może być lepiej. Mimo że na swej drodze spotkają zarówno Babę Jagę, jak i… Diabła.
Autorka zręcznie splotła cykl
Zapomniana księga (z demonologii, oczywiście) ze
Żniwiarzem, wprowadzając na karty
Demona ostatnią Żniwiarkę Magdę i jej Nemezis – Pierwszego, który tym razem nie okazuje się taki zły albo po prostu nie musi już tak straszliwie knuć i może pozwolić sobie na ukazanie swojej lepszej strony. Połączenie sił bohaterów obu serii książkowych daje znakomite efekty – tło opowieści nabiera rumieńców i znaczenia.
Co prawda
Demon został zapowiedziany jako finałowy tom
Zapomnianej księgi, ale zakończenie wydaje się otwarte i pozostawia furtkę do ewentualnego powrotu. To cieszy, bo z powieści na powieść czytelnik coraz bardziej zżywał się z Hubertem i jego przyjaciółmi, kibicując im w walce o lepsze jutro. Bo nadzieja umiera ostatnia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h