Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy wkraczają z impetem w trzeci odcinek. Serial nadal wiernie oddaje ducha historii źródłowej i serwuje humorystyczne wstawki. Fabuła kontynuuje rozwój wydarzeń zgodnie z kolejnymi rozdziałami Złodzieja pioruna. Percy szykuje się na misję i typuje swoich towarzyszy. Choć nie dziwi nas fakt, że są nimi Grover i Annabeth, nowy epizod oferuje także kilka niespodzianek. Przygotowania do wielkiej misji zajmują niewiele czasu ekranowego. Percy wysłuchuje Wyroczni Delfickiej (co zaskakujące, dostrzega w niej odbicie swojego ojczyma, Gabe’a). Przepowiednia wzbudza u chłopca obawy przed zdradą jednego z towarzyszy. Ostateczny wybór półboga nie zaskakuje widza. Raczej nikt nie spodziewał się, że Percy zdecydowałby się na wyprawę u boku Clarissy czy Luke’a. Ten drugi wcale nie czuje się urażony i ofiarowuje koledze niezwykłe buty, których sznurowadła formują skrzydła. Ich wizualizacja robi wrażenie. Bohaterowie wyruszają w podróż i zaczynają się integrować. Wspomnienie o relacji Annabeth z Groverem było świetną decyzją, ponieważ uzupełnia to książkowe braki i uwypukla więzi między wszystkimi członkami tria. Liczę też, że zobaczymy więcej wspólnych scen Jeffries i Simhadrim.   Oczywiście nie brakuje spięć, szczególnie pomiędzy dziećmi Posejdona i Ateny. Napiętą atmosferę usiłuje łagodzić Grover, a jego pomysły są najjaśniejszym punktem tego odcinka. Nawet gdy niektóre z nich są dość nietrafione – jak chociażby piosenka, którą nuci w autobusie.  
fot. Disney+
+2 więcej
Autobus jest też miejscem, w którym trio musi zmierzyć się z potworami – na pierwszy ogień, zgodnie z książką Riordana, idą Erynie. Szczególną rolę aż do końca epizodu przejmuje Alekto, która już wcześniej, będąc w przebraniu nauczycielki, próbowała pozbyć się dwunastolatka. Mimo mrocznej charakteryzacji oraz groźnego spojrzenia nie jest tak hipnotyzująca, jak inna przeciwniczka bohaterów.  Bezdyskusyjnie gwiazdą tego odcinka jest Meduza (Jessica Parker Kennedy). Rick Riordan już wcześniej zapowiedział, że bohaterka otrzyma więcej czasu niż w książkach. Obietnicy dotrzymał, a jego Kennedy spisuje się znakomicie – nawet lepiej niż jej poprzedniczka, Uma Thurman! Swoją początkową życzliwością oraz anielską cierpliwością nie tylko kupuje Percy'ego, ale także zyskuje sympatię widza. Jej historia wzbudziła we mnie odrobinę współczucia, w przeciwieństwie do bardziej drapieżnej wersji z książki. Twórcy serialu również lepiej poradzili sobie z charakteryzacją Meduzy, bo jej wężowe włosy zostały sprytnie schowane pod kapeluszem. Gdy zostają one odkryte, prezentują się lepiej niż w poprzedniej ekranizacji.  Decyzja Percy'ego o wysłaniu głowy Meduzy na Olimp prowadzi do kolejnego ekscytującego momentu. Na końcu odcinka kurier Hermes wchodzi do windy, by dostarczyć przesyłkę. Lin-Manuel Miranda emanuje charyzmą, a jego zawadiacki uśmiech świetnie oddaje charakter posłańca bogów. Zabrakło mi jednak szybszego tempa akcji. W poprzednich epizodach można to było tłumaczyć chęcią rzetelnego ukazania mitologicznego świata. Jednak wciąż daje o sobie znać niedostatek dynamiki oraz napięcia w starciach z potworami. Mam nadzieję, że następne odcinki to zrekompensują. Mimo nieco ślimaczego tempa Percy Jackson wciąż oferuje solidną rozrywkę dla młodszych subskrybentów Disney+ oraz wiernych fanów uniwersum (takich jak ja). Swoje pięć minut wykorzystało nie tylko tytułowe trio, ale też Kennedy oraz Miranda. Czekam na równie imponujące występy kolejnych mitologicznych stworzeń oraz bogów!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj