W ostatnich latach przez amerykańskie seriale przewijały się aktorki polskiego pochodzenia, znane reżyserki (jak choćby Agnieszka Holland), czy nawet polskie bohaterki jak Dorota z Plotkary. Kilkukrotnie też akcja rozmaitych seriali rozgrywała się w naszym kraju (Alias, Covert Affairs). W najnowszym odcinku Person of Interest cały główny wątek odcinka skupiony jest wokół Polaków. Tym razem jednak jesteśmy postawieni w nieco innym, ale jakże prawdziwym świetle. Fabuła skupia się na porwaniu małego chłopca, który jest synem jednego z amerykańskich sędziów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że porywaczami jest grupa SP9, czyli – Szajka Pruszków 9.
[image-browser playlist="607235" suggest=""]
© 2011 Warner Bros. Television
Doskonałą wiedzę na ich temat posiada Reese, który spotkał się już z przedstawicielami gangu w trakie swojej wcześniejszej pracy. Scenarzyści zachowali polskie imiona i nazwiska, a szefa gangu – Jarka Koskę gra znany z Fringe Michael Cerveris. Co ciekawe, jedną z mniejszych ról (członka gangu) gra polski aktor – Paweł Szajda. W klasyczny dla siebie sposób Reese razem z Finchem rozpracowują zagrożenie, starając się dotrzeć do porwanego chłopca i jednocześnie schwytać przedstawicieli gangu. Zakończenie jest dosyć oczywiste i przewidywalne (jak to w tego typu sytuacjach bywa), doceniam jednak świetną muzykę w końcowych scenach, która robi świetne wrażenie.
Już w kolejnym odcinku twórcy całkowicie pomijają główny wątek. Detektywi Carter i Fusco zaczynają pracować razem, ale ich działania przypominają poranny spacer ślimaka. Od dwóch tygodni nie dowiedzieliśmy się nic nowego o dwóch głównych bohaterach. Odcinki same w sobie napisane są bardzo dobrze. Zimny, wyrachowany, pewny swego Reese wyrasta na jedną z moich ulubionych, nowych postaci w tym sezonie. Niestety nadal tło fabularne całego serialu jest nijakie. Jednowątkowy serial musi przyciągnąć czymś więcej, niż tylko ciekawymi bohaterami. Sam epizod był bardzo dobry, ale serialowi nadal tego „czegoś” brakuje.
Ocena: 8/10