Mogłoby się wydawać, że numer wyrzucony przez maszynę - bystrego miliardera, któremu grozi tajemnicze niebezpieczeństwo - to nuda. Nic bardziej mylnego! Przeciwieństwo Fincha zagwarantowało zabawę na najwyższym poziomie. Trudno bowiem powstrzymać się od salw śmiechu, kiedy widzi się Johna bezradnego wobec zachowań rozwydrzonego młodego geniusza, którego środki są nieograniczone. Już nie wspomnę o genialnej licytacji, gdzie John wydał drobniaki, 10 mln dolarów, tylko po to, żeby zagrać konkurentowi na ambicji – bezcenne!
Ciekawym rozwiązaniem było właśnie powiązanie historii Logana Pierce’a z sylwetką Harolda Fincha. To dzięki tej analogii scenarzystom udało się osiągnąć niesamowity efekt, który sprawił, że widzowie mogli się świetnie bawić. Ponadto ukazanie faktu, że ktoś wciąż chce poznać sekret dwóch naszych bohaterów, było dodatkowym smaczkiem, który przewijał się przez cały odcinek.
[image-browser playlist="594575" suggest=""]
©2013 CBS
Tradycyjnie już mieliśmy kilka retrospekcji, które zasadniczo nie wniosły wiele do fabuły, a tylko ukazały motywy, jakie kierowały konstruktorami maszyny i jak do tego w ogóle doszło. Zasadniczo te wstawki ani nie przeszkadzały w odbiorze odcinka, ani specjalnie nie pomogły. Ot taki standardowy szablon stosowany przez twórców.
Dobrym zabiegiem było również odsunięcie na bok Carter i Fusco, którzy jedynie by przeszkadzali. Wystarczy nadmienić, że nawet niewielka ilość scen z ich udziałem, jaka była pokazana w tym odcinku, raczej irytowała niż posuwała akcję do przodu.
„One Percent” był świetnym odcinkiem rozluźniającym po trzech emocjonujących związanych z wątkiem głównym. Oglądało go się jednym tchem i praktycznie przez większość czasu na twarzy gościł szeroki uśmiech. Tym samym Person of Interest potwierdza, że jest bardzo dobrym serialem - niezależnie od tego, jaką historię przedstawią nam twórcy na ekranie.
Ocena: 8/10