Ocena końcowa

7/10


Fabuła

5/10

Rozgrywka

7/10

Oprawa

7/10
W ubiegłym roku na rynek trafiło świetne Mario + Rabbids: Kingdom Battle. Gra oferowała wyjątkowe połączenie trzech światów – bohaterów znanych z serii Mario, szalonych Kórlików od Ubisoftu i właśnie taktycznej rozgrywki, która od razu kojarzyła się z XCOMem. Pierwsze zapowiedzi tej produkcji wywołały raczej mieszane odczucia u graczy, jednak po premierze okazało się, że mieszanka ta okazała się wyjątkowo zjadliwa, a kolorowa oprawa i sympatyczni bohaterowie nie sprawili, że rozgrywka była zbyt prosta i przeznaczona wyłącznie dla najmłodszych. Wręcz przeciwnie – pewne rozwiązania były tu bardziej zaawansowane niż w pierwowzorze, wystarczy wspomnieć choćby o możliwości atakowania przeciwników podczas ruchu czy posyłania naszych sojuszników w powietrze.

Z Dzikiego Zachodu do czasów zimnej wojny

Teraz po znaną i cenioną mechanikę postanowiło sięgnąć polskie studio CreativeForge Games, mające na koncie już całkiem niezłe, choć nie pozbawione błędów Hard West, które również czerpało z tych wzorców. Ich najnowsza produkcja, zatytułowana Phantom Doctrine, to jednak gra inna niemal pod każdym względem od poprzedniczki. Z akcją osadzoną w zupełnie innych realiach, prezentującą inną historię oraz z pewnymi istotnymi zmianami w samej rozgrywce. Tym razem grę zdecydowano osadzić się w czasie zimnej wojny. Realia te nie są zbyt często eksploatowane przez twórców gier – a szkoda, bo ten okres w historii był bardzo interesujący. Deweloperzy nie silą się jednak na historyczną wiarygodność, zamiast tego tworząc własną, fikcyjną opowieść – pełną spisków, tajnych agentów i intryg, które mogą zaważyć na losach świata. Niestety, chociaż potencjał w zimnej wojnie był spory, to trudno nie odnieść wrażenia, że nie do końca go wykorzystano. Fabuła dość szybko przestaje nas interesować i gubi się gdzieś między kolejnymi misjami.

Fabuła

5 /10

Skradanie w turach

Deweloperzy z CreativeForge Games postanowili zrezygnować z podążania bezpieczną ścieżką i nie skopiowali udanych rozwiązań z serii XCOM. Zamiast tego zdecydowano się tu na nieco bardziej ryzykowne posunięcie i wprowadzenie własnych pomysłów. Z tego też powodu, walka opiera się przede wszystkim na skradaniu i działaniu po cichu, a nie na bezpośredniej wymianie ognia z przeciwnikami. Tutaj warto jednak zaznaczyć, że i to nie jest całkowitą nowością, bo ze skradanką z podziałem na tury mieliśmy już do czynienia chociażby w przypadku całkiem niezłego Invisible Inc. od studia Klei Entertainment. I w większości przypadków takie taktyczne, turowe skradanie wypada całkiem nieźle, chociaż do takiej formy zabawy trzeba się przyzwyczaić. Z tego też powodu najgorsze są tu pierwsze godziny, gdy jeszcze nie do końca wiemy, czego się spodziewać. Z czasem czujemy się jednak coraz pewniej i lepiej wykorzystujemy zdolności naszych agentów, pozwalające skuteczniej infiltrować wypełnione przeciwnikami lokacje. Ciekawym pomysłem jest np. wykonywanie zwiadu przez przebranych agentów do lepszego rozpoznania w danym miejscu czy też tzw. „wyłom”, przeznaczony raczej dla osób preferujących nieco głośniejsze rozwiązania. Wybranie tej akcji sprawi, że nasza drużyna wparowuje do danego pomieszczenia i eliminuje obecnych tam oponentów. Nie oznacza to jednak, że wszystko wypada tutaj tak dobrze. Niestety, podobnie jak i w przypadku Hard West, tak i tutaj nie uniknięto pewnych niedociągnięć. Najczęściej są to stosunkowo niewielkie błędy techniczne, które można wyeliminować w łatkach, ale mimo tego momentami potrafią one napsuć trochę krwi. Troszkę trudności, zwłaszcza osobom nie mającym doświadczeń z gatunkiem, może sprawić też interfejs –to jednak kwestia przyzwyczajenia. Irytują też pewne rozwiązania w rozgrywce – na czele ze strzelaniem przez ściany. Przeciwnicy nie mają tu bowiem większych trudności z tym, by faszerować naszych agentów przez potężne, betonowe i pozbawione okien ściany, co nie tylko wygląda po prostu śmiesznie, ale też zwyczajnie frustruje. Szczególnie na początku, gdy nie wiemy jeszcze, czy to błąd, celowe działanie czy wyjątkowo zaawansowana, fikcyjna technologia przeciwników... Poza walką nie brakuje tu również innych elementów. Rozwijamy więc naszych agentów i wyposażamy ich w lepszy sprzęt, a także poznajemy kolejne informacje na temat wszechobecnych tu intryg, co przedstawiono w bardzo ciekawy sposób, bo w formie korkowej tablicy, od razu przywodzącej na myśl kino szpiegowskie. I to – czyli ciekawa atmosfera – jest zdecydowanie jedną z najmocniejszych stron tej produkcji.

Rozgrywka

7 /10

Całkiem pozytywne wrażenie robi też oprawa audiowizualna i pod tym względem gra CreativeForge Games może się podobać. Graficznie nie odbiega ona od konkurencji, udźwiękowienie również jest niezłe, a muzyka autorstwa Marcina Przybyłowicza i Jana Sanejko jest klimatyczna i słucha się jej z przyjemnością.
fot. CreativeForge Games
+9 więcej

Oprawa

7 /10

Phantom Doctrine to udana, choć niepozbawiona minusów produkcja. Z jednej strony podobna do serii XCOM – przynajmniej pod względem sposobu prezentowania akcji i podziału na taktyczne starcia i zarządzanie zespołem, z drugiej zaś oferująca sporo nowych rozwiązań na czele z naciskiem na skradanie. I choć już teraz z tym tytułem można spędzić kilka naprawdę udanych godzin to mam wrażenie, że z czasem – gdy twórcy uporają się już z pewnymi błędami – stanie się on jeszcze bardziej wart swojej ceny. Plusy: + klimat zimnej wojny, + oprawa graficzna, + ścieżka dźwiękowa, + ciekawe połączenie turowej rozgrywki i skradania. Minusy: - fabuła nieco rozczarowuje, - błędy techniczne, - pewne frustrujące rozwiązania.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj