Phoenix: Zmartwychwstanie. Powrót Jean Grey nie jest komiksem specjalnie skomplikowanym. Trudno oczekiwać po nim złożonej historii z natłokiem niejednoznacznych wątków. Autor scenariusza, Matthew Rosenberg, kieruje nas raczej w stronę widowiskowych zdarzeń, zaś momenty wzniosłe i pogłębiające dramat postaci znajdą swoje miejsce dopiero pod sam koniec. Zanim to następuje, drużyna X-Men dzieli się na mniejsze drużyny i wyruszają na poszukiwanie Phoenix. Równolegle do tych wydarzeń obserwować będziemy losy młodej kobiety imieniem Jean, która zaczyna miewać koszmary i doświadczać nietypowych zdarzeń dziejących się na jawie.
Marvel
Drużyna superbohaterów prowadzona przez Kitty Pryde wyrusza na niebezpieczną misję, wciąż będąc w żałobie po stracie Jean Grey. Jeszcze nie wiedzą, kogo ostatecznie spotkają na swojej drodze, ale zanim to nastąpi, będą musieli stoczyć trudne pojedynki z siłami Phoenix. Momenty te odpowiedzialne są za dynamizowanie historii i oferowanie czytelnikom niebanalnych starć mocno nawiązujących do dziedzictwa X-Men.
Ciekawie, ale porywająco robi się dopiero w momencie obserwowania równolegle dziejącej się narracji osadzonej w idyllicznej rzeczywistości, w której funkcjonuje Jean Grey. Niczym w serialu WandaVision, ciekawie podrzucane są kolejne tropy świadczące o tym, że rzeczywistość szwankuje, że coś jest tutaj nie tak. Jednym z klientów kawiarni, w której pracuje Jean, jest osoba łudząco przypominająca Magneta, zaś kiedy bohaterka musi udać się do mechanika, ten wygląda bardzo podobnie do Logana. Są to najciekawsze momenty komiksu Rosenberga, które dodatkowo podparte zostały świetnymi rysunkami Leinila Francisa Yu, Carlosa Pacheco, Joe Bennetta oraz Ramona Rosanasa. Świetnie uchwycono obraz widziany przez Jean i ten rzeczywisty. Wizualnie prezentuje się to naprawdę ciekawie i pozwala nam na lepsze zaangażowanie się w dramat bohaterki. Phoenix: Zmartwychwstanie. Powrót Jean Grey będzie pozycją interesującą głównie dla fanów X-Men, bo pojawia się tutaj bardzo wielu bohaterów oraz mamy starcie Phoenix z Jean. Są to momenty ważne dla historii mutantów i dlatego większe emocje odczuwać będą czytelnicy będący na bieżąco z losami postaci. Dla pozostałych pozostaje wartka akcja i szereg wątków, które mogą zdawać się pozbawione znaczenia dla prezentowanej fabuły.
Egmont
Na uwagę zasługuje jednak końcówka komiksu, która jest widowiskowa w warstwie lirycznej, bo mamy interesującą konfrontację Jean z drużyną mutantów oraz samą Phoenix, a także wizualnej, bo rysunki wspomnianych artystów fundują obcowanie z naprawdę atrakcyjnymi kadrami. Być może więc nie wszystkich Phoenix: Zmartwychwstanie. Powrót Jean Grey porwie, ale to momentami naprawdę niezły blockbuster z ciekawym finałem. Chociażby dlatego warto.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj