Wyspa Skarbów opowiada historię młodego Jima Hawkinsa, który dzięki dość niezwykłemu splotowi wydarzeń (jakiego początkiem była śmierć dziwacznego mieszkańca gospody rodziców Jima) wyrusza w morską podróż na poszukiwanie ukrytego przez piratów skarbu. "Hispaniola" to statek piękny, a jakże, problem jednak jest z załogą, bowiem niełatwo ją znaleźć. Kiedy już się znaleźć uda, okazuje się, że w większości składa się ona z piratów chcących położyć łapska na ogromnym skarbie zakopanym przez kapitana Flinta, to wszystko jest zaś dopiero początkiem kłopotów. Wyspa Skarbów oferuje nam więc niebezpieczne, zdradliwe wody i piratów, do których te epitety pasują jeszcze lepiej. Oferuje nam także tajemniczą wyspę, mapę i zagadkę, która doprowadzić może do niezmierzonego bogactwa (choć biorąc pod uwagę statystyki, częściej prowadzi do brutalnego zgonu niż do złota). Mimo że opowieść została stworzona z myślą o młodszym czytelniku, brak w niej dziecięcej naiwności cechującej sporo dzieł młodzieżowych wydanych w ostatnich latach. Postacie są przyjemnie zarysowane, a fabuła - choć dość prosta - potrafi zainteresować i wciągnąć w opowiadaną przez autora historię, która nie nuży na żadnym etapie czytania.

Nie popełnię chyba faux pas, twierdząc, że Wyspa Skarbów jest swego rodzaju kanonem opowieści o piratach. Dzieło Stevensona w znacznym stopniu wykreowało znany nam wizerunek morskiego bandyty. Poczynając od samego wyglądu (najbardziej do wizji "archetypicznego pirata" pasuje chyba Długi John Silver o drewnianej nodze i nieprzyjemnym usposobieniu), przez mapę prowadzącą do skarbu pochodzącego z grabieży, aż po wszystkim znaną szantę (pojawiającą się m. in. w "Piratach z Karaibów") - "Piętnastu chłopa na Umrzyka Skrzyni". Stworzona w ten sposób wizja wywarła ogromny wpływ na kolejne dzieła literackie i filmowe o tej tematyce, co każdy, kto sięgnie po tę powieść, zobaczy po pierwszych kilkunastu stronach. Nie dość, że przyjemnie jest poznać te korzenie i porównać je z dzisiejszymi dziełami kina i literatury, to jeszcze sama Wyspa Skarbów okazuje się być powieścią wdzięczną i przyjemną w czytaniu, zwłaszcza że nowe wydanie zdaje się być bardzo atrakcyjne dzięki genialnemu tłumaczeniu Andrzeja Polkowskiego oraz ilustracjom, które wykonał Roberto Innocenti.

Trudno polecać książkę, którą zna zapewne znakomita większość czytelników (czy to z dzieciństwa, czy ze szkoły), z pewnością jednak, jeśli ktoś po tytuł ten jeszcze nie sięgnął, powinien to niezwłocznie uczynić – choćby z czystego sentymentu i świadomości, że niektóre dzieła po prostu trzeba znać. Nie bez powodu Wyspa Skarbów rozsławiła imię szkockiego pisarza i do dziś na całym świecie pojawiają się jej nowe wydania. Nie pozostaje nic innego, jak wziąć szklankę rumu (lub soku - zależenie od wieku), która wedle jednego z bohaterów może zastąpić i picie, i jedzenie, oraz ruszyć razem z Hawkinsem na wyprawę po skarb.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj