Dawni przyjaciele spotykają się po latach i na nowo budują relację. Już nie jako młodzi ludzie, ale jako rozwodnik i pełnoetatowa mama pakują się w kłopoty i dostarczają sobie niezłej dawki humoru. Czy Will i Sylvia udowodnią nam, że platoniczna przyjaźń naprawdę istnieje? Jest zabawnie. Seth Rogen w roli hipstera z własnym browarem śmieszy już samym ubiorem i stylem bycia. A Rose Byrne jako mama, która zapomniała, jak to jest się bawić i nie iść na kompromisy? Po prostu ciężko jej nie lubić! Dobrze to wygląda na ekranie i broni się, bo te role rzeczywiście pasują do aktorów. Zresztą widzieliście już ten duet w Sąsiadach –  produkcja cieszyła się popularnością, bo artyści świetnie ze sobą współgrali. Dlatego właśnie trudno jest tu oceniać aktorstwo – jest po prostu dobrze. Widać, że Will i Sylvia będą tworzyć ciekawą dynamikę. Jedno będzie popychać do lekkomyślnych decyzji, a drugie hamować głupie pomysły. Z czasem role się odwrócą. Mimo tego, że jest to powtórka znanych schematów, przyjemnie się to ogląda. A co z humorem? Jest prosty i głośny. Czasami nawet za dużo go w jednej scenie –  trudno to wytłumaczyć. Wyobraźcie sobie taką sytuację: śmiejecie się ze znajomymi z jakiejś historii, ale ktoś ciągle do niej coś dodaje lub koloryzuje, do tego stopnia, że śmiejecie się coraz mniej. Zwyczajnie następuje przesyt. Tak to też wygląda w serialu Platoniczna przyjaźń. Dialogi są zabawne, riposty szybkie, ale jest tych gierek słownych i docinków tak dużo, że nie do końca wiemy, kiedy jeden żart się kończy, a drugi zaczyna. Jeśli wszystko jest śmieszne, to nadejdzie moment, że śmieszne nie będzie nic. W dramatach występuje podobny mechanizm – jeśli ciągle jest smutno, to obojętniejemy i zaczynamy się nudzić. Mam nadzieję, że to się zmieni w kolejnych odcinkach serialu. Twórcy mogliby znaleźć balans między humorem a trochę poważniejszymi wątkami.
fot. Apple TV+
+6 więcej
Czy po trzech odcinkach jestem wkręcona w ten serial? Trudno powiedzieć. Nie ma tu wielu elementów, do których można się przyczepiać. Niby jest śmiesznie, ale jednak mało zaskakująco. Nie jest to komedia w żadnym stopniu nowatorska – nie znajdziemy w niej wątków, których byśmy już nie widzieli. Mamy przyjaźń damsko-męską, która odradza się po rozwodzie Willa (co jest szokiem, bo nikt nam nie powiedział, że przyjaciółka i żona nigdy się nie lubiły). Mamy Willa hipstera, który jest trochę dziecinny i lekkomyślny, a także jego kumpli, z którymi prowadzi bar –  m.in. gadułę i inwestora szukającego tylko zysku. Są też inni bohaterowie: pełnoetatowa mama, która tęskni za karierą i wychodzeniem z domu, miły i fajny mąż, który jest idealny na papierze, a także sarkastyczna i śmieszna koleżanka, która ma dzieci w tej samej szkole co Sylvia. Dość sztampowo. Pewnie, że nabijanie się z hulajnóg i hipsterów będzie śmieszyć większość osób. Pytanie tylko, czy nie ma już innych pomysłów? Jest zabawnie. Jest lekko. Dobrze, ale nie porywająco. Nie mamy tutaj nowego komediowego hitu dekady, tylko miłą rozrywkę na wieczór. Serial, który możemy sobie puścić po pracy i trochę się odmóżdżyć. Platoniczna przyjaźń ląduje więc do kubła: „fajne, ale bez szału”. Nie jestem pewna, czy kolejne odcinki sprawią, że zmienię zdanie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj