Nie od dziś wiadomo, że najlepsze scenariusze pisze życie. Płytkie groby na Syberii to przede wszystkim opowieść o woli życia, której nie były w stanie złamać ani tortury, ani więzienie, ani nieludzkie warunki w łagrze sowieckim. Warto przeczytać, bez dwóch zdań.
Michał Krupa od najmłodszych lat był niepokornym duchem. Najpierw postąpił wbrew woli rodziny i wyrwał się z seminarium duchownego, potem walczył w kampanii wrześniowej. Po klęsce siedemnastego września starał się odnaleźć rodzinę, ale został pojmany przez sowietów i osadzony w więzieniu (słynna Łubianka), skąd został wywieziony do łagru. Potem uciekł z niego i przedostał się szczęśliwie do Afganistanu.
Płytkie groby na Syberii może nie są tak wstrząsające jak Archipelag Gułag Aleksandra Sołżenicyna, także nie są specjalnie oryginalne, bo chłopu się udało, a droga do celu wyglądała podobnie do innych. Temat ucieczek z łagrów nieraz był brany na warsztat popkultury. Jest dramatyczna walka o przetrwanie, pokazanie, jak bardzo człowiek może chcieć żyć i jak bardzo może być pomysłowy. Co sprawia zatem, że moim zdaniem warto sięgnąć po tę pozycję?
Źródło: Rebis
Przede wszystkim jest świetnie napisana. Czyta się ją doprawdy błyskawicznie. Co więcej, autor zachowuje całkiem zdrowy obiektywizm i dystans do siebie. Nie zarzuca czytelnika jakimiś swoimi refleksjami i przemyśleniami na temat Polski, patriotyzmu czy życia. Nie próbuje robić z siebie nie wiadomo jakiego bohatera. Po prostu opowiada swoje losy, a to, że wystarczyłoby ich z powodzeniem na film, to już inna sprawa. W sytuacji, w jakiej się znalazł, w sumie nie było na to miejsca i moim zdaniem ta oszczędność wyrazu właśnie podnosi wartość Płytkich grobów na Syberii. Jednocześnie jest z czytelnikiem dość szczery, z kart książki wyziera na nas poczucie beznadziei, a walka o przetrwanie jest dramatyczna. Drogę, jaką przebył, opisuje w sposób niezwykle szczegółowy. Takie przeżycia zostają z człowiekiem na długie lata.
Autor ze wszystkim jest prawdziwy. Bardzo ujął mnie sposób, w jaki wspominał ludzi, którzy mu pomogli, czuć autentyczną wdzięczność i czułość. Czytając o losach ludzi, których spotkał na swojej drodze, nie raz poczujemy wzruszenie, ale też zgrozę.
Michał Krupa jest kwintesencją ludzi tamtej epoki. Ledwo co wyrwał się z łagru, dotarł do Afganistanu, a zakasał rękawy i ruszył dalej w bój. Nie będzie dla nikogo tajemnicą, że całość ma szczęśliwe zakończenie w Londynie, gdzie bohater osiadł i założył rodzinę.
Szkoda tylko, że nie doczekał wydania swojej książki w ojczyźnie.