Lou Volpe jest jednym z nauczycieli w amerykańskim liceum. Nie jest do końca zadowolony ze swoich obowiązków. Czuje, że mógłby robić dużo więcej, niż wertować ze znudzonymi uczniami kolejne szkolne lektury. Postanawia więc wziąć życie w swoje ręce i rozpoczyna współpracę z kółkiem teatralnym. Młodzież przygotowuje właśnie oklepane przedstawienie Grease. Lou podchodzi do swoich obowiązków rewolucyjnie. Musical o Sandy Olsen i Dannym Zuko znika z afisza, a na warsztat trafia inna, dużo odważniejsza sztuka. Młodzież podchodzi z rezerwą do oryginalnych pomysłów belfra, lecz z czasem Lou zyskuje ich zaufanie. Pod jego wpływem zaczynają się aktywizować i odkrywać w sobie pasję. Premierowy odcinek Rise z prędkością wystrzałów z karabinu maszynowego zawiązuje akcję i zarysowuje tło fabularne. Błyskawicznie poznajemy głównych bohaterów, okoliczności podejmowanych przez nich decyzji oraz świat w którym toczy się opowieść. Bardzo szybko przechodzimy do głównego wątku czyli przygotowań do wystawienia musicalu.  Twórcy całkowicie pomijają motywacje postaci. Lou podejmuje decyzje o współpracy z kołem teatralnym dlatego, że chce coś zmienić w swoim życiu. To zbyt oszczędne uzasadnienie posunięcia, które zawiązało całą akcję w serialu. Jest to jednak i tak więcej niż pobudki młodych bohaterów. W pilocie nie dowiadujemy się o nich praktycznie niczego. Dostajemy tutaj sztampę, znaną z wielu produkcji, nawet tych spod znaku teen drama. Pilot pokazuje całe spektrum problemów, z którymi zmagają się młodzi ludzie w małych, amerykańskich miasteczkach. Niestety brak tutaj jakiekolwiek oryginalności. Od miłości, przez problemy z rodzicami, aż po dylematy związane z przyszłością. Wszystko to jest przyprawione słodko gorzką mieszanką spraw społecznych i światopoglądowych. Całość oczywiście w ramach konwencji kina młodzieżowego, także bezpiecznie i poprawnie politycznie. Główny bohater również nie imponuje charyzmą i osobowością. Lou inspiruje młodych ludzi z kółka teatralnego, ale podczas seansu nie jesteśmy w stanie zauważyć tych niezwykłych cech charakteru, które pozwoliły mu przemienić grupę uczniów w aktywnych, pewnych siebie społeczników. Można odnieść wrażenie, że twórcy, realizując pilota, chcieli pokazać kompletną historię w krótkim, czterdziestominutowym odcinku. Aby do tego doprowadzić, pocięli materiał w ten sposób, aby skupiał się jedynie na akcji, pomijają wszystko co jest dookoła niej. Oczywiście można się spodziewać, że w kolejnych epizodach PODNIEŚ GŁOS ważniejsze będą inne aspekty historii, ale pierwszy epizod zdecydowanie cierpi na deficyt podbudowy fabularnej. Całe szczęście udało się twórcom uwypuklić kilka niewątpliwych zalet formatu. PODNIEŚ GŁOS muzyką stoi. Warstwa dźwiękowa jest wyśmienita. Składają się na nią głównie znane piosenki wykonywane przez młodych bohaterów. W kilku miejscach można naprawdę miło się zaskoczyć. Przykładowo, duże wrażenie robi dramatyczna scena, ubarwiona emocjonalnym coverem rockowego utworu zespołu Pearl Jam. Tym podobne zagrania sprawiają, że poszczególne kadry zyskują na ekspresji, a serial nabiera naprawdę dobrego smaku. W odróżnieniu od np. Riverdale, muzyka tutaj nie działa w służbie groteski, a emocji. Tam gdzie nie jesteśmy w stanie uruchomić naszej wrażliwości, ze względu na kiepski scenariusz, z pomocą przychodzi oprawa audio. PODNIEŚ GŁOS – robisz to dobrze! Na pochwałę zasługują też młodzi aktorzy oraz Rosie Perez wcielająca się w pedagożkę, współpracującą z Lou przy kółku teatralnym. Mimo że jak na razie mało wiemy o głównych bohaterach, artyści ich portretujący dobrze rokują i przede wszystkim są utalentowani pod kątem wokalnym. W pilocie serialu poznajemy też rodzinę Lou, jednak w tym przypadku na razie nie ma szału zarówno pod kątem aktorskim, jak i fabularnym. Nauczyciela trapią tradycyjne „problemy współczesnego świata” – nic, z czym by sobie nie poradził pierwszy lepszy protagonista sztampowej amerykańskiej opery mydlanej. Premiera PODNIEŚ GŁOS zasługuje na uwagę ze względu na ciekawą realizację i imponującą oprawę audiowizualną. Dzięki niej nie tylko młodzież będzie w stanie czerpać przyjemność z seansu. Warstwa fabularna kuleje ze względu na niewystarczające podbudowanie postaci i nakreślenie ich motywacji. PODNIEŚ GŁOS, w odróżnieniu od np. Riverdale, podchodzi do opowieści o nastolatkach niezwykle poważnie. Nie ma tu mrugnięcia okiem do widza, brak zabawy konwencją. Takie rozwiązanie sprawia, że treść, chcąc nie chcąc, powiela standardy, stając się przez to schematyczna i po prostu nudna. Mimo wszystko warto dać serialowi szansę, bo odcinek pilotowy zawsze ma swoje prawa i nie powinniśmy oceniać całości przez jego pryzmat. Epizod uwidocznił kilka problemów, z którymi twórcy muszą się uporać, aby całość nabrała lepszego wyrazu. Są tu też niezaprzeczalne zalety, stanowiące dobry prognostyk na przyszłość. Jak na razie więc 6/10, z nadzieją na lepsze jutro.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj