Kiedy Demony Da Vinci dają nam lekko szalonego Leonarda, który wymyśla niestworzone rzeczy, wówczas serial dostarcza więcej frajdy. Zabawnie wygląda jego impersonacja hrabiego Riario, która jest zaskakująco udana i trafna. Szybkie spotkanie z synem króla Neapolu kształtuje fabułę odcinka z klarownym podziałem na bohaterach i główny czarny charakter. Konflikt z tymże szlachcicem jest prawdziwym wyzwaniem dla Leonarda i dostarcza widzom trochę akcji. Ich dwa pojedynki są solidne pod względem choreografii i aż chciałoby się zobaczyć je przy wolniejszym montażu, by podziwiać kunszt fechtunku, bo zamiast tego obraz skacze co chwilę, by ukazać ujęcie z kilku różnych kamer. Świetnie, że twórcy realizują takie pojedynki, ale pod względem technicznym nawet w typowej mainstreamowej formie można zrobić to lepiej.

Nieoczekiwanie Lukrecja dostaje w serialu bardzo atrakcyjną rolę. Po pierwszych dwóch odcinkach tak naprawdę nie wiadomo było, czy będzie odgrywać jakąkolwiek rolę, bo zeszła na daleki plan, dlatego pomysł na przejęcie inicjatywy sprawdza się wyśmienicie. Do tego dostajemy otwarte potwierdzenie wyjaśniające zachowanie papieża i tożsamość jego więźnia. Wprowadzenie spisku w Rzymie może wyśmienicie namieszać w fabule i dostarczyć większej dawki wrażeń.

[video-browser playlist="635214" suggest=""]

Odcinek Demonów da Vinci nie mógłby być udany bez nowego wynalazku lub jakiegoś szaleństwa ze strony Leonarda. Tym razem dostajemy nowatorską łódź podwodną, której wykorzystanie okazuje się niezwykle ważne i efektywne. Cały pomysł z przejęciem statku jest przyzwoity, a jego realizacja - bardzo solidna. Wszystko tutaj perfekcyjnie się zazębia, pokazując kolejne etapy w podróży Leo z załogą wdzięcznych byłych niewolników. 

We Florencji w najlepsze trwa gra polityczna z Rzymem. Ekskomunika wydaje się naturalnym krokiem po powieszeniu kardynała, ale jednocześnie konflikt przez to się zaostrza. Z jednej strony wewnątrz dochodzi do niespójności, ale z drugiej motywacja Wawrzyńca jeszcze bardziej rośnie. Nieprzekonująco wypada pomysł z jego wyprawą pod przykrywką do Neapolu. W końcu już nie raz słyszeliśmy o osobistej niechęci, jaką władcy tego miasta darzą Medyceusza. Klarysa w tym wątku znów prezentuje się wyjątkowo. Jej ekranowa aparycja elektryzuje, aktorka imponuje charyzmą. Mieszane odczucia wywołuje pojawienie się dawno zaginionego czarnoskórego Medyceusza, którego powrót jest, delikatnie mówiąc, podejrzany.

Demony Da Vinci trzymają wysoki poziom w drugim sezonie, należycie rozwijając historię i poszczególne jej elementy. Nie do końca jednak dobrze wypadają w tym wszystkim wizje Leonarda, które albo są prawdziwą magią, albo wynikają z jego szaleństwa.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj