Kolejne odcinki serialu Pokolenie nie przyniosły zaskoczenia. Nowe epizody dowodzą, że wszystko, co do tej pory można było ocenić na niekorzyść produkcji HBO, po prostu składa się na jej specyficzny styl, który, niestety, nie wszystkim widzom przypadnie do gustu. Pokolenie najpewniej do końca będzie więc takim serialem, jaki zastaliśmy już na początku – podejmującym temat seksualności młodych ludzi powierzchownie i niezbyt udanym również jeśli chodzi walory komediowe. Bohaterów serialu niespecjalnie udało się twórcom pogłębić w 4. i 5. odcinku serii, rozwinięto jednak pewne związane z nimi kwestie. Wydają się mniej antypatyczni, ale to nie do końca kwestia tego, że ich polubiliśmy, lecz raczej po prostu do nich przywykliśmy. Wciąż mamy za mało powodów, by darzyć ich szczególną sympatią, a problem ślizgania się na powierzchni ich osobowości nie został rozwiązany. Nie wchodzimy w ich psychologię, w to, kim są – scenarzyści nie serwują widzom pełnego, złożonego obrazu postaci, lecz obraz strzępkowy. Przez to nasza relacja z bohaterami wciąż jest pozbawioną większych emocji znajomością. Nie jest zaskoczeniem, iż na najbardziej charakterystyczną postać tego serialu w kolejnych odcinkach wyrósł Chester (Justice Smith). Nie wystarczy jednak ubrać bohatera w kolorowe ubrania, by stał się dla widzów interesujący. Po seansie pięciu epizodów wyraźnie jesteśmy w stanie dostrzec, iż jest silnie inspirowany postacią Erica, czarnoskórego geja z Sex Education. Niestety pozbawiony jest jego uroku i humoru, a jego żarty spotykają się z naszą obojętnością. Ogólnie serial ma spory problem z walorami komediowymi, które rzekomo w serialu są obecne. Dialogi nie bawią, choć z założenia miały. Nie szokują, choć usiłują. Riposty Chestera skierowane do szkolnego psychologa nie są błyskotliwe, a widać, że na takie je projektowano. W ogóle mam wrażenie pewnej nienaturalności wypowiedzi bohaterów. Inteligentne długie, śmiałe rozważania Chestera na temat homoseksualizmu wypadają dość sztucznie – widać, że nie są efektem jego przemyśleń, a jedynie tekstem napisanym przez scenarzystów. Wątek Chestera dobrze rokuje jednak ze względu na jego dość ciekawą relację z pedagogiem szkolnym, a cliffhanger pod koniec 5. odcinka sprawił, że część widzów zdecyduje się jednak obejrzeć i kolejne trzy, ostatnie epizody.
fot. HBO
+1 więcej
Wbrew pozorom to jednak nie Chester, a Greta (Haley Sanchez) wygląda na najciekawszą oraz najlepiej zagraną postać i jedyną, która wydaje się skrywać jakieś głębsze uczucia, jakąś tajemnicę. To bohaterka, która obchodzi widzów również ze względu na jej sytuację rodzinną. Jednak ten temat w 4. i 5. epizodzie wciąż wydaje się nie do końca ukazany, a potencjał Grety niewykorzystany. To może jednak zmienić w kolejnych odcinkach, ponieważ w Pokoleniu mamy wrażenie, iż wątki rozwijane są niesymetrycznie, by nie powiedzieć chaotycznie. Trudno powiedzieć, które, kiedy i czy w ogóle doczekają się rozwinięcia. Ogólnie rzecz biorąc, w serialu HBO to rodzice nastolatków wydają się być znacznie bardziej interesujący niż ich dzieci. Całkiem możliwe, że produkcja byłby lepsza, gdyby twórcy bardziej skupili się właśnie na rozwinięciu i przedstawieniu widzom sytuacji domowych bohaterów. Jednym z najciekawszych wątków wydaje się być ten skupiony wokół religijnej rodziny niepewnego orientacji seksualnej Nathana (Uly Schlesinger). Możemy odnieść wrażenie, że w 4. i 5. odcinek wciąż przynoszą w tej kwestii zbyt mało. Tymczasem jesteśmy już za połową serialu – może się więc obawiać, że tu nie wydarzy się nic specjalnego. A jeśli wydarzy, może nie być odpowiednio umotywowane. Widzimy więc, że w Pokoleniu pojawiają się interesujące kwestie i gdyby tylko więcej uwagi poświęcono fabule, a nie teledyskowym, ilustracyjnym sekwencjom, to serial mógłby być lepszy. Swoboda akcji niekoniecznie służy bowiem tej produkcji. I chociaż czymś, co może miało nadać serialowi jakiś kompozycyjny porządek, jest właśnie rozwijana na początku każdego odcinka futurospekcja porodu, to na tym etapie trudno zgadnąć, w jakim związku pozostaje z całą resztą akcji serialu i czy pozostaje w ogóle. Niestety wciąż nie mogę przekonać się do samego kuriozalnego pomysłu porodu w łazience centrum handlowego. To nie bawi, to wydaje się po prostu nietrafionym pomysłem. Tymczasem w dalszym ciągu trudno nie odnieść wrażenia, iż środowisko nastolatków jest przerysowane, a to przerysowanie nie ma żadnego celu czy wytłumaczenia. Pokolenie buduje obraz licealistów jako młodych ludzi zainteresowanych wyłącznie seksem, relacjami romantycznymi, sławą w Internecie czy prezentowaniem się na Instagramie. Chociaż bohaterowie są uczniami, to nauka w zasadzie w serialu nie istnieje, temat aspiracji czy planów na przyszłość również. Co jednak najgorsze, wciąż nie ma miejsca na głębszą wrażliwość bohaterów, na jakąś refleksyjność czy głębię. Rozumiem, że tematem serialu jest seksualność, ale na etapie połowy serialu ta kwestia wciąż pozostaje traktowana jedynie powierzchownie. Jednocześnie zaś odczuwamy przesycenie tym tematem, bo zbyt mało uwagi poświęcono czemukolwiek innemu. Nowe odcinki Pokolenia nie zaskoczyły nas nagłym podniesieniem poziomu, po ich seansie wiemy jednak, że jest to serial raczej równy i przeciętny. Widać wyraźnie motywy i chwyty powtórzone z innych produkcji dla nastolatków - typy osobowości, wypowiedzi, żartów. Niestety kopiowanie nie wyszło produkcji HBO na plus. Serial bez oryginalności, świeżości czy szczerości nie zyska sympatii widzów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj