Po wyjątkowo wypełnionym burzliwymi zdarzeniami odcinku nadszedł czas na uspokojenie. Czwarty odcinek najnowszego sezonu Poldark rzeczywiście jest dużo spokojniejszy, jednak wyjątkowo brak poważniejszych wydarzeń nie sprzyja rozwojowi fabuły, a także zainteresowaniu widzów. Nie oznacza to oczywiście, że serial nagle stał się gorszy – wydaje się po prostu, że pewne wątki celowo ponaciągano, aby odcinek miał standardową długość. Głód staje się nieodzownym towarzyszem uboższej części sąsiadów Rossa. Słabe zbiory stają się przyczyną licznych napaści na statki przewożące zboże, z czego tylko korzysta niegodziwy jak zawsze, świeżo mianowany sędzia pokoju, George Warleggan. Nie ma już chyba nadziei dla tego kompletnie zepsutego arystokraty – kiedyś miał w sobie zalążki dobroci, jednak trzeci sezon pokazuje jasno, że George jest po prostu… złym człowiekiem. Do listy jego przewin prócz korupcji dochodzi jeszcze próba zepsucia życia Morwennie, której romans z Drake’em rozkwita i ma się świetnie. W epizodzie w końcu pojawił się z dawna zapowiadany Osborne Whitworth (Christian Brassington), świeżo owdowiały wikary, który ze swoją profesją nie ma wiele wspólnego, zważając na jego manię seksualną. To bohater, który od początku ma stanowić czynnik komediowy – póki co jest także zdecydowanie odpychający. Jego pojawienie się to kolejny sposób na ożywienie fabuły, ale także pognębienia Morwenny przez George’a. Morwenna jest niestety bohaterką trochę jednowymiarową – nieśmiałą panienką, której pierwszym samodzielnym krokiem jest tak naprawdę uczucie do Drake’a. Jednak możemy być ciekawi, jak też rozwinie się jej postać w dalszych odcinkach sezonu. Kolejny mezalians kroi się w najlepsze. Co ciekawe, postawa Demelzy jest odrobinę kontrowersyjna – zdecydowanie nie popiera dążeń brata do zdobycia ukochanej, nawet doskonale pamiętając, że przecież sama była w podobnej sytuacji. Co innego jednak, kiedy to on w związku jest bogaty, a nie ona… Akcja charytatywna Rossa i przyjaciół sprawia odrobinkę wrażenie, jakby po prostu została dodana, aby bohaterowie mieli co robić. Nie pierwszy raz źle się dzieje w Kornwalii, jednak nigdy Poldarkowie nie poczynili tak ogromnych przygotowań, aby wykarmić okolicznych mieszkańców. Dużo ciekawiej jest w Truro, gdzie Elizabeth zdaje się przesadzać z kropelkami na uspokojenie. Wątek zdobywania zboża jednak ma jedną, ogromną zaletę – przekomiczne usiłowania Demelzy oraz Caroline w zdobyciu funduszy. Tak wyglądają dwie, bogate kobiety, które przymilnie wspominają, że pański sąsiad zaoferował więcej. Zdecydowanie najlepsze sceny tego odcinka. Sporo radości dostarcza też niezastąpiona ciotka Agata, która co prawda tym razem nie ma wiele do powiedzenia, ale kiedy się odezwie, aż miło słuchać, jak złorzeczy na George’a. Twórcy nie zapomnieli o uwięzionym Enysie – tym razem tylko krótkie migawki pokazują, jak okropne wiedzie życie. Zarośnięty i brudny leczy, kogo może, sam zdając się na skraju wyczerpania. Dwight to bohater w każdym calu, jednak nawet on ma swoje granice wytrzymałości. Scena końcowa odcinka, w trakcie której francuscy żołnierze ot tak, strzelają do ciężko rannego Anglika jest wstrząsająca równie dla widza. Wiara Caroline w szczęśliwy koniec tej historii nie udziela się tak łatwo. Ross pomimo zakopania topora wojennego dalej szkodzi George’owi, jak może – ciekawe, czy czeka nas jakaś ostateczna konfrontacja tych dwóch panów. Zapowiedź następnego odcinka pokazuje, że czekają widzów naprawdę przełomowe wydarzenia. To dobrze, zważając na to, że odcinek czwarty sezonu mógłby trwać krócej, a niewiele by na tym stracił.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj