Niepokojące słowa umierającej ciotki Agaty rzucają cień na szczęśliwe małżeństwo George’a. Małżeństwa Demelzy oraz Morwenny także nie najlepiej się układają…
Poldark to przykład serialu, w którym par jest co niemiara, lecz tylko część z nich żyje w miarę szczęśliwie. Mezalians może przerodzić się w szczęśliwe małżeństwo, które z biegiem lat zaczyna słabnąć. Klasy społeczne, a raczej podział na nie decyduje o szczęściu zakochanych ludzi lub jego braku. Widzom pozostaje tylko patrzeć, jak bohaterowie rujnują sobie życie lub inni rujnują je. Takie smutne wnioski można wysnuć po obejrzeniu kolejnego odcinka o perypetiach mieszkańców kornwalijskiego wybrzeża.
Poprzedni odcinek zakończył się czymś, czego oczekiwali wszyscy widzowie. George Warleggan sam nigdy nie przejrzałby na oczy, gdyby nie zemsta ciotki Agaty za odwołanie przyjęcia urodzinowego. To trochę kuriozalne, że uparty George ściąga na siebie nieprzyjemną prawdę z powodu zrobienia na złość starszej pani. Teraz Warleggan snuje się po domu, omijając niewierną żonę szerokim łukiem. Elizabeth jedynie domyślając się, o co chodzi, nie może przekonać męża do wyjawienia przyczyny swojego ciągłego niepokoju. Ten arogancki mężczyzna nie byłby sobą, gdyby nie postanowił dociec prawdy, a udanie się do Dwighta Enysa świadczy już chyba o desperacji głównego antagonisty. Kto życzy mu źle, pewnie się nie zmartwi, kto kibicuje, ucieszy się na wieść, że George Warleggan będzie zasiadał w parlamencie. Wspominałam już w ostatniej recenzji, że trochę irytującą manierą Rossa Poldarka jest odmawianie sobie wszelkich zaszczytnych ról, które jakimś cudem skapują potem na jego największego wroga. Ciągłe utarczki pomiędzy oboma panami już dawno przestały fascynować – przypominają raczej przepychanki dzieci kłócących się o zabawkę. Na szczęście Ross jest mądrzejszy od George’a, lecz co pokazuje najnowszy odcinek, niewiele.
Demelza zawsze była postacią wykutą z marmuru. Niezmienną, twardą, o konkretnych poglądach i przekonaniach. Co prawda i ona miała chwile słabości – zwłaszcza po zdradzie Rossa – lecz to zrozumiałe. Z pewnością żona Poldarka ma wśród fanów serialu wielu zwolenników, ponieważ to po prostu interesująca i dobrze napisana postać. Smuci jednak fakt, że Demelzie coraz bliżej do młodziutkiego Hugh Armitage’a, który Rossowi nie sięga do pięt. Nawet Demelza jednak nie może odmówić urokowi zakochanego młodziana, rysującego jej portrety w trakcie obiadu, czy wręcz między zdaniami wyrażającemu miłość. Scena, w której bohaterka śpiewa kolejną ze swoich pieśni może niepokoić – czyżby Demelza naprawdę zakochiwała się w poruczniku? Ukoronowaniem wątpliwości jest jedna z najlepszych scen odcinka, kiedy Demelza i Ross w prostych i szczerych do bólu słowach mówią o swoich uczuciach. O byciu równocześnie dwiema osobami – wierną żoną, ale i kobietą pozwalającą sobie na pokochanie kogoś innego, aby ostatecznie wrócić do tego jedynego. Rzeczywistość nie jest taka prosta. Kolejne świetne sceny to sama piosenka Demelzy – każdy zapewne przyzna, że ludowe przyśpiewki w tym serialu są naprawdę piękne, a głos Eleanor Tomlinson ma bardzo przyjemną barwę. Nie można zapomnieć też o momencie, który naprawdę zdenerwuje każdego widza. Długi monolog Rossa do Demelzy, pełen wzniosłych słów okazuje się reżyserskim zabiegiem, mającym na celu pokazanie, co byłoby gdyby… Poldark rozczarowuje na całej linii, ukrywając przez żoną spotkanie z Elizabeth. Przykre.
W zasadzie jedynym szczęśliwy małżeństwem są Enysowie, a to, co dzieje się w domu pastora Osborne’a Whitwortha, przechodzi ludzkie pojęcie. Poprzednie odcinki dały jasno do zrozumienia, że to erotoman, o ile nie gwałciciel, a oglądanie męki biednej Morwenny sprawia już wyjątkową przykrość. Whitworth modlący się o atrakcyjną przyszłą żonę, na wypadek śmierci Morwenny w trakcie porodu, jest obrzydliwy. Można już chyba stwierdzić, że to najbardziej podły człowiek, jaki pojawił się w
Poldark kiedykolwiek. Zaskakuje jednak za to Rowella, siostra Morwenny, która zdaje się odpowiednią kandydatką na jego n-tą już zapewne kochankę. Któż by pomyślał, że siostra cnotliwej Morwenny kryje w sobie sporo chęci do uwiedzenia pastora.
Ósmy odcinek
Poldark dał widzom sporo powodów do niepokoju, dokładając długie ujęcia strapionego George’a czy patrzącą bez jakiegokolwiek wyrazu na wzburzony ocean Morwennę. Wygląda na to, że to cisza przed burzą, patrząc na wyjątkowo enigmatyczną zapowiedź przedostatniego odcinka sezonu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h