Trudno na pierwszy rzut oka określić, czego tak naprawdę zabrakło. Niby mamy kilka naprawdę dobrych momentów, na dłużej pojawia się także Fusco, a każda z postaci otrzymuje swoje pięć minut (nawet mocno promowana w ostatnim odcinku Root). Sprawa jednak za bardzo nie wciąga, a kwestia zaangażowania w całość Legii Cudzoziemskiej i spisek w ONZ jakoś nie wyglądają najlepiej.
Maszyna wypluwa kolejny numer - należący do Marii Martinez, podróżniczki i pani inżynier. Pracuje ona dla dużego koncernu energetycznego, ale tak naprawdę ma ukryty cel: załatwić azyl dla Omara Risha, swojego ukochanego. Nie jest to jednak proste, bo Omar uchodzi za terrorystę, a cała intryga sięga aż ONZ.
Pojawia się też wątek Root, która śledzi tajemniczego przywódcę Decimy, gubi go jednak, bo przeciwnik po raz kolejny sięga po "zakłócacze". Doskonale pokazano, jak można sprawić, by Maszyna stała się ślepa, oraz jak sztuczna inteligencja z tym walczy. Na początku zostają wyłączone kamery, więc Maszyna przechodzi na tryb dźwięku. Następnie z głośników umieszczonych w tunelu dobiegają dodatkowe odgłosy kroków, pozostaje więc przejść na tryb namierzania GPS. Ale i tutaj łatwo oszukać wynalazek Harolda - wystarczy podłożyć komuś komórkę. Nie zmienia to jednak faktu, że Maszyna ma ogromne możliwości inwigilacji i bardzo szybko adaptuje się do nowych warunków. Brakuje już tylko zmysłu węchu, ale i na to Root znajduje sposób, wykorzystując sprytnie Miśka, psa Fincha i Reese'a.
[video-browser playlist="634895" suggest=""]
O ile ten krótki fragment z Root jest bardzo ciekawy i po raz kolejny pokazuje współpracę Maszyny z człowiekiem oraz szybką adaptację hakerki do zmieniających się warunków i przeciwności, tak główny wątek odcinka jest najzwyczajniej w świecie nudny. Kwestia sześciu generatorów, które miałyby zasilić Samarytanina, ładnie łączy się z linią fabularną całego sezonu i kwestią odpalenia drugiej maszyny, która byłaby pod pełną kontrolą Decimy, ale powiązanie z tym szefa koncernu, wysoko postanowionego urzędnika ONZ i Legii Cudzoziemskiej jest nieco naciągane.
Na szczęście nieco humoru wprowadza niezawodny detektyw Fusco. Potrafi on wprowadzić elementy komediowe, a jednocześnie nie przeszarżować, dzięki czemu wszystko wydaje się niezwykle naturalne i może płynnie przejść w poważne sceny naszpikowane akcją.
Osiemnasty odcinek Impersonalnych był solidny, tak jak i cały serial. Niezłe dialogi, kilka ciekawych zwrotów akcji (pomysł z wykorzystaniem strojów strażaków i wtargnięciem na teren ONZ) oraz fantastyczna scena z Root pozwoliły utrzymać stały, wysoki poziom. Nie zmienia to jednak faktu, że "Allegiance" było nieco nudnawe, a wszystko przez główną, mało interesującą sprawę. Po fantastycznym poprzednim odcinku z Root można się lekko zawieść. Zbliżamy się jednak powoli do finału sezonu i niewątpliwie z odcinka na odcinek może być coraz ciekawiej.