W trzecim odcinku Powerless wreszcie obrano trochę inną drogę, dzięki czemu było nie tylko zabawniej, ale przede wszystkim mniej schematycznie.
Tym razem odcinek nie skupiał się na małej wojence pomiędzy Emily Locke a jej podwładnymi z działu badawczo-rozwojowego. Spadł zatem ogromny kamień z serca, bo istniała obawa, że wątek ten będzie kontynuowany przez większą część sezonu.
Sinking Day nie wyklucza, że więcej już nie zobaczymy starć i spięć pomiędzy Emily i jej ekipą, ale z pewnością kobieta została już przez nich zaakceptowana. Istnieje więc spora szansa, że nie będziemy musieli oglądać już schematycznych prób przypodobania się podwładnym ani odrzucającego zachowania trójki pracowników.
Zamiast tego w
Sinking Day skupiamy się na postaci Vana Wayne'a, szefa całej firmy. Postać odgrywana przez świetnego w tej roli Alana Tudyka wreszcie doigrała się i została pociągnięta do odpowiedzialności za swoje szkodliwe dla firmy czyny. Van podpadł największemu partnerowi w interesach, co spotkało się ze sporym gniewem jego ojca. Aby odzyskać zaufanie swojego taty i podreperować status firmy, musi poprosić Emily Locke o pomoc. Obok głównego tematu odcinka gdzieś na uboczu jest jeszcze wcale nie gorszy wątek z podejrzeniami działu badawczego wysuniętymi w stronę kolegi z pracy, który według nich jest ukrywającym się superbohaterem.
Sinking Day prezentuje trochę inne podejście i zmienia lekko konwencję serialu, którą mogliśmy z różnym skutkiem oglądać w dwóch poprzednich odcinkach. Jest to bardzo dobry ruch, bo daje więcej luzu i zupełnie zmienia odbiór tego serialu. Skupienie się na problemach firmy i jej głównego szefa z jednym pobocznym wątkiem dało znacznie więcej frajdy, niż oglądanie inteligentnych, ale do bólu leniwych naukowców, którzy starają się uprzykrzać życie nowej przełożonej. Dwa pierwsze odcinki były zbyt schematyczne, zaś trzeci epizod może być nadzieją na to, że Powerless zaczyna szukać własnej tożsamości.
Twórcy wreszcie skorzystali choć trochę z olbrzymiego potencjału, jaki ma ten serial i jego formuła. Ogromny plus za wykorzystanie postaci Aquamana, który był kartą przetargową Wayne'a w pozyskaniu nowych biznesowych partnerów z zatopionego miasta Atlantic. Sprytnie połączono ze sobą wszystkie elementy, a całość zazębiała się z drugim prowadzonym wątkiem. Na plus także bohaterowie, których tym razem można obdarzyć sympatią i zainteresowaniem. Od świetnych relacji Emily z Vanem po ekipę z działu badawczo-rozwojowego, którzy starali się zdemaskować kolegę z pracy.
Najważniejsze jednak, że lekka zmiana kierunku dała nam o wiele więcej czystej rozrywki i humoru, który wciąż nie był najwyższych lotów, ale ostateczne wrażenia po seansie trzeciego epizodu rekompensują wszystkie mniej udane gagi.
Sinking Day daje nadzieje, że twórcy wykorzystają swój potencjał i zaczną mniej asekurancko podchodzić do tematu. Jeżeli
Powerless stanie się mniej schematyczne i zacznie dotykać innych problemów, to będzie naprawdę dobrze.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h