Tytułowy dziewiąty krok nawiązuje oczywiście do uwolnienia się od uzależnienia, pogodzenia się ze sobą i światem. Dla Sherlocka jest to bardzo trudne, gdyż od dawna zmagał się z uzależnieniem od narkotyków. Poniekąd z jednego nałogu wpadł w kolejny, rozwiązując coraz to kolejne sprawy i zatracając się w tym. Kto oglądał finał pierwszej serii, zdaje sobie doskonale sprawę, że wielkie spustoszenie w psychice Holmesa poczyniła również Irene Adler aka Moriarty. Doprawdy trudno było mu to wszystko przeżyć, ale postanowił ruszyć naprzód. A co czeka go w nowym rozdaniu? Londyn!
Tak, Sherlock powraca do swojej ojczyzny, żeby pomóc Scotland Yardowi w rozwiązaniu tajemniczego morderstwa. Szybko dowiadujemy się, że mocno zaangażowany w śledztwo jest również Gareth Lestrade, dawny współpracownik Holmesa. Ambitny detektyw próbuje udowodnić morderstwo pewnej osobie, ale nie jest w stanie tego osiągnąć. W akcie ostateczności, mocno pijany stoi z granatem podczas pogrzebu, próbując wymusić zeznania. Po tym fakcie znika, zaszywając się bezpiecznie i liżąc rany.
Holmes postanawia wraz z Watson pomóc brytyjskiej policji odnaleźć Lestrade'a i oczyścić go z zarzutów. Nie to jest jednak najważniejsze, choć trzeba przyznać, iż sprawa nie dość, że ciekawa, to i wciągająca. Najważniejsze są relacje, te międzyludzkie: zarówno pomiędzy współpracownikami, obecnymi, dawnymi, jak i więzy rodzinne. Poznajemy Mycrofta, brata Sherlocka, z którym łączy go burzliwa przeszłość. Doskonale zagrany przez Rhysa Ifansa przykuwa do telewizora od pierwszych minut. Dialogi pomiędzy nim a młodszym bratem, ich wzajemne oskarżenia, wreszcie sposób na pogodzenie się, wywoła uśmiech na twarzy niejednego fana i widza.
[video-browser playlist="633822" suggest=""]
Nie mniej ciekawe są relacje pomiędzy Watson a Sherlockiem. Niegdysiejsi pacjent i opiekun trzeźwości ewoluują powoli w partnerów, którzy wspólnie rozwiązują zagadki kryminalne. Joan wiele uczy się od swojego nowego mentora, coraz bardziej wsiąkając w świat zbrodni, analizy i dedukcji. Ich wzajemne relacje, rozmowy i nauka, którą od siebie czerpią, będą na pewno osią napędową całego sezonu.
Nie sposób nie wspomnieć o świetnie przedstawionej postaci Lestrade'a. Ambitny policjant, nie tak genialny jak jego dawny kompan, za każdym razem próbuje przypisać sobie zasługi, co Holmesowi za bardzo nie przeszkadza. Jego celem nigdy nie była sława, a dedukcja i poradzenie sobie ze sprawą. Kto zna książki o Sherlocku, również nie poczuje się zawiedziony. Lestrade, mimo że mocno uwspółcześniony (podobnie zresztą jak cała produkcja), ma w sobie coś z pierwowzoru.
Pierwszy odcinek ma wiele świetnych momentów: rozmowę Mycrofta w restauracji z Joan, ostateczne pogodzenie się z Sherlockiem, wreszcie wszystkie rozmowy z Lestradem i jego końcowe przypisanie sobie zasług. Wszystkie te elementy sprawiają, że Elementary powraca w dobrym stylu, pokazując, że nadal może być oryginalne, nawet mimo oklepanego tematu. Niby ta sama postać, co w brytyjskiej produkcji, a jednak całkiem odmienna, ze świeżym podejściem. Dla fanów kryminałów i dobrych procedurali pozycja obowiązkowa, szczególnie że dostępna w polskiej telewizji.