Widać jak na dłoni, że scenarzyści bardzo rozmyślnie rozpisali finałowe sześć odcinków produkcji CW. Jasne, od czasu do czasu trzeba przymknąć oko na pewne fabularne skróty, ale to wszystko jest nam wynagradzane z nawiązką zabójczym tempem akcji i zaskakującymi twistami. Z jednej strony powinniśmy się cieszyć, że Nikita otrzymała szansę na zakończenie wszystkich wątków. Jednak poziom, jaki prezentuje w ostatnich tygodniach, sprawia, że aż chce się, aby tych odcinków było nieco więcej.
Zeszłotygodniowy epizod do pewnego momentu oglądało się jak finał. Wszystko obrócono jednak do góry nogami w jego ostatnich minutach, a zabawa w kotka i myszkę zaczęła się od początku. Amanda znowu knuje i jej obsesyjna żądza władzy ponownie daje o sobie znać. Wygryzła potężnego Percy’ego, więc dlaczego by nie spróbować opanować wpływowej i tajemniczej organizacji? To prawdziwa córeczka tatusia, która odziedziczyła po nim smykałkę do umiejętnego modyfikowania ludzkiego mózgu. Zaszczepianie bezwarunkowej lojalności jest świetnym motywem, nawet jeśli nie do końca współgra z konwencją serialu akcji, jakim niewątpliwie jest Nikita. Niemniej ja oglądam to z niemałym zaciekawieniem.
[video-browser playlist="633801" suggest=""]Plan awaryjny The Shop, związany z podarowaniem Nikicie zwycięstwa i zrobieniem z niej bohaterki, był genialny w swojej prostocie. Stworzono dla niej idealną fikcyjną rzeczywistość – nudne życie na przedmieściach z ukochaną osobą – która okazała się wielkim kłamstwem. To chwilowe życie w "bańce fantazji" sprawiło jednak, że Nikita przestała postrzegać siebie jako zwyczajną narkomankę-zabójczynię i zrozumiała, że może rozpocząć nowe, lepsze życie, zostawiając przeszłość za sobą. Zapewne twórcy nie będą mieli czasu, aby w wybuchowym finale ukazać nam nowy, szczęśliwy żywot bohaterki, lecz możemy się domyślać, że będzie on wyglądać podobnie jak iluzja w "Bubble".
Ostatnie kilkanaście minut odcinka to prawdziwa emocjonalna karuzela. Gdy data zakończenia serialu jest znana, trzeba ryzykować i podejmować trudne decyzje. Uśmiercanie lubianych postaci z głównej obsady niemal zawsze wywołuje u fanów skrajne uczucia, sztuką jest jednak dokonać tego w taki sposób, aby smutek był powiązany z ogromnym szacunkiem do tego, jak to pożegnanie zostało poprowadzone i ukazane na ekranie. Koniec Ryana Flechera był rozpisany fantastycznie. Jego poświęcenie i heroizm nie były sentymentalne czy patetyczne. Wszystko było bardzo autentyczne i fabularnie umotywowane; prawda musi w końcu wyjść na jaw – No more secrets!
Gdy wszystkim wydawało się, że zeznania Nikity przed senacką komisją raz na zawsze zakończą jej krucjatę, kolejny szok wstrząsnął jej światem. Nadszedł czas na ostatnią misję – zero kalkulacji, zero litości. Zataczamy koło, Nikita i Alex rozpoczęły tę wojnę razem i same ją zakończą. Ich zjednoczenie w końcówce epizodu to chyba najlepszy moment w historii serialu. Finałowa rozgrywka między nimi i Amandą będzie gratką dla każdego fana. Tego nie można przegapić!