Już na dobre pożegnaliśmy się z latami 90. i wskoczyliśmy w XXI wiek – czasy, gdy młodzież z łatwością się buntuje, na rynek wchodzą telefony komórkowe, a o dawnych przykrych sprawach już nikt nie pamięta. Nie zmienia się jedno: detektywi Hart i Cohle nadal są dość specyficznymi partnerami, których współpraca działa na bliżej niezdefiniowanych warunkach. My jednak wiemy, że właśnie w tym momencie, w roku 2002, coś zaszło między dwójką bohaterów – coś, co na zawsze ich rozdzieliło. I ta karta zostaje właśnie odkryta.

Dlaczego twórcy zaskoczyli tym odcinkiem? Ponieważ pokazali, że tytuł serialu nie jest przypadkowy. Dochodzenie sugerowało, że nacisk położony będzie na zagadkę kryminalną, za to Detektyw (w oryginale "True Detective") skupia się w znacznej mierze na głównych bohaterach, ich postawach i problemach. Naturalnie, odgrzebana przez Cohle’a sprawa nadal znajduje swoje miejsce w serialu i pewnie znów ten wątek stanie się najważniejszy w ostatnich dwóch odcinkach, jednakże obserwowanie samych bohaterów (i w teraźniejszości, i w przeszłości) wydaje się rzeczą normalną, gdyż jest to właśnie serial o nich – detektywach. A dzięki temu, że lepiej poznajemy bohaterów (ręka w górę, kto spodziewał się, że Cohle ma jakiekolwiek uczucia!) i widzimy, jak ich relacje się zmieniają, jeszcze bardziej zachęceni jesteśmy do tego, by przez cały tydzień zastanawiać się, co wkrótce może się zdarzyć.

[video-browser playlist="633798" suggest=""]

Różnica w porównaniu do poprzedniego odcinka jest jednak spora. Zabrakło brawury poprzednich epizodów, przez co można poczuć, że serial zwyczajnie zwalnia. Może tak jest, nie wynika to jednak z braku pomysłów czy wypalenia schematu, ale po prostu z przeniesienia ciężaru serialu na głównych bohaterów. I jeśli się to udaje, potwierdza to tylko genialność nowej produkcji HBO - to bardzo dobrze zaplanowana fabuła, która odkrywa swoje karty w odpowiednim momencie, idealnie dozując napięcie, co powoduje, że widz z niecierpliwością czeka na następny odcinek.

Szczególnie interesujące jest wyjście bohaterów z pokojów, w których są przesłuchiwani. Po raz pierwszy możemy zobaczyć, jak zachowują się, nie będąc pod presją przesłuchania i obecności kamery. Od tej pory zamiast słuchać relacji i oglądać wydarzenia z przeszłości, te dwie linie czasowe będą pędzić do przodu aż do mistrzowskiego finału. Szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia, jak pierwsza odsłona Detektywa może się skończyć. Czy to nie swoiste novum w świecie telewizji?

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj