Wtedy to wróciła sprawa Huberta. Główna bohaterka odbierając telefon dowiedziała się, że musi go zidentyfikować. Byłem przekonany, że chodzi o identyfikację ciała Huberta, tymczasem... Agata pojawiła się na posterunku policji tylko po to, by obejrzeć nagranie z monitoringu stacji benzynowej, na którym pojawił się Hubert (podobno kupował tam pączki, serio?). I w ten sposób wszelkie emocje związane z głównym wątkiem uleciały bezpowrotnie, bo więcej o nim w czwartym odcinku nie usłyszeliśmy.
[image-browser playlist="604270" suggest=""]
© TVN/PIOTR BLAWICKI
Tym razem scenarzyści przygotowali dla bohaterów dwie sprawy. Jedną, dotyczącą spadku zajmowała się Agata, a drugą Dorota. Obie napisane były bardzo przeciętnie, a ta dotycząca powiększania piersi była wprost idiotyczna. Zapewne zamysłem scenarzystów miało być zabawianie widza rozterkami pary, która zapłaciła 15 tys. zł. za powiększenie piersi. Szkoda, że pomysł okazał się niezwykle płytki. Wątki prawnicze uratował nieco testament Piotra i niespodziewane zakończenie, w którym Agata dała się w prosty sposób wykorzystać.
Drugim wątkiem odcinka było pojawienie się ojca głównej bohaterki w Warszawie, który był przekonany, że jego córka nadal jest dyrektorem w wielkiej korporacji. Sceny z Marianem Opanią były lekkie, przyjemne i zabawne. Zwłaszcza podczas kolacji razem z Markiem i Agatą, których uznawał za parę. Pozostaje tylko czekać, aż pomiędzy Dębskim, a Przybysz wydarzy się coś więcej. Kreowana przez scenarzystów chemia między bohaterami musi doprowadzić do wiadomego finału.
[image-browser playlist="604271" suggest=""]
© TVN/PIOTR BLAWICKI
„Prawo Agaty” poziomem odstaje od tego, czego oczekiwałem i nadal oczekuję po dobrym serialu prawniczym. Po cichu mam nadzieję, że scenarzyści w kolejnych odcinkach się rozkręcą i historie, które będą proponować staną się odważniejsze. Hubert też na pewno wróci, oby prędzej, niż później.
Ocena: 6/10