Wolniej, znaczy lepiej
Tegoroczna edycja gry stawia na jeszcze większy realizm w trakcie rozgrywki. Oczywiście tylko tutaj, bo większość drużyn klubowych to potworki typu Man Red czy Man Blue, a reprezentacje są nierzadko nieoficjalne. Do tego jednak wrócimy. Ta mała ewolucja właśnie odbywa się w samej rozgrywce. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że nic się nie zmieniło względem edycji ubiegłorocznej. Wita nas to samo menu, więc szybo się odnajdujemy. Jednak po uruchomieniu meczu już widzimy zmiany. Na początek nowy system rozpoczęcia spotkania, później jest równie dobrze. Tempo gry zwolniło znacznie. Nie jest już to ta sama szybka piłka typu ping-pong. Tempo rozgrywania spotkań w PES 2018 jest mniej więcej takie samo, jak w sieciowej rozgrywce w edycji sprzed roku. Konami, jak widać, posłuchało graczy, którzy narzekali, że w Pro Evolution Soccer 2017 zabawa w pojedynkę jest zbyt szybka względem sieciowej gry. Nie miałem możliwości sprawdzić, jak to wygląda w PES 2018, bo serwery gry nie działały (uruchomią je dla Europy dopiero 13 września), ale podejrzewam, że tempo prowadzenia gry w singlu i multi będzie bardzo zbliżone.Zły dotyk boli
Zdecydowanym plusem Pro Evolution Soccer 2018 jest system Real Touch+. Jak sama nazwa wskazuje, realny dotyk ma kluczową rolę w grze. Może przyczynić się do zwycięstwa, może też być powodem porażki. W tegorocznej edycji liczba punktów kolizyjnych piłki z ciałem zawodnika uległa znaczącemu powiększeniu. Stąd ten „+” w nazwie systemu. Teraz futbolówka może trafić w wiele miejsc na ciele, a jak wiemy, dobre przyjęcie piłki może mieć kluczowe znaczenie do idealnego odegrania i kontynuowania akcji. Tutaj wielka rola gracza, który steruje zawodnikiem przyjmującym piłkę. Niedopatrzenie, chwila dekoncentracji, wychylenie analogu nie w tę stronę i po akcji marzeń. Piłkarz, do którego było kierowane podanie, przesunie się o kilkadziesiąt centymetrów i piłka zamiast spaść mu idealnie na kolano, trafił w inną część ciała, odskoczy, wykonamy podanie albo nawet nie trafimy w piłkę jak Milik podczas meczu na Euro 2016 z Niemcami.Stałe fragmenty po nowemu
Już w wersji demo oraz becie gry mogliśmy zapoznać się z nową formą wykonywania stałych fragmentów gry. Jedni powiedzą, że to utrudnienie, inni że ułatwienie. Ja powiem, że to realizm. Strzałki z miejscem, gdzie spadnie piłka i wygięciem „rogala” znikają. Zamiast tego jest tylko zawodnik, piłka i gracz, na którym spoczywa odpowiedzialność poprawnego wykonania stałego fragmentu gry. Nie ma pomocniczej strzałki z wygięciem przy podkręceniu centry. Wszystko musimy robić „na czuja”, samemu odbierając moc oraz podkręcając wrzutkę bądź strzał. Albo nauczymy się tego w bardzo bogatym programie treningów, albo dopiero w trakcie tych zagrań w spotkaniach o punkty.Mur w bramce
Narzekać na pracę bramkarzy w PES 2018 można, ale jedynym powodem tego typu dukania na nich może stanowić ich fenomenalna obrona. Golkiperzy to prawdziwi bohaterowie tej gry. Nierzadko ratowali mi sytuację, wyciągając się jak struna i wybijając poza pole gry - zdawać by się mogło- straconą bramkę. Trzeba wiele trudu i wysiłku, żeby futbolówkę wpakować do siatki. Pewnie w ten sposób Konami chce pokazać i wyróżnić bramkarzy, których od tej edycji wykorzystywano w sesjach motion capture. To widać. To zresztą ma też wpływ na rezultaty końcowe, gdzie kosmiczne wyniki nie pojawiają się przy normalnej rozgrywce. Znacznie częściej pojedynki z komputerem kończą się niezbyt wysokimi wynikami. Przy rozegraniu dziesiątek spotkań na potrzeby recenzji, tylko jeden mecz zakończył się wynikiem, gdzie liczba bramek była wyższa niż 5. Notabene przegrałem 3:4 z Liverpoolem, grając AS Monaco w grupie Ligi Mistrzów.Rewolucji brak, ewolucja jak najbardziej
Po udanym trybie Podróży w FIFA 17 wielu miało nadzieję, że coś podobnego pojawi się w Pro Evolution Soccer 2018. Niestety, nie ma takiego urozmaicenia. Może w przyszłym roku. W tegorocznej edycji skupiono się na tym, co już znamy, wprowadzono jedynie drobne modyfikacje w wyglądzie menu poszczególnych trybów oraz scenki przerywnikowe. Ot ciekawostka niż faktyczna zmiana rzeczywiście wpływająca na znacznie ciekawszy odbiór całości. Po kilkukrotnym obejrzeniu tego samego, mamy już dość i zwyczajnie wciskami przycisk odpowiedzialny za pominięcie filmiku. Wszystko to jednak sprowadza się do pozytywnego odbioru, czuć delikatny powiew świeżości, który miejmy nadzieję zwiastuje jeszcze więcej w Pro Evolution Soccer 2019.Wisienka na torcie
Pro Evolution Soccer 2018 to diament pośród gier piłkarskich. Gra, której do ideału brakuje tylko pełnych licencji. Konami nie rzuca się na całe ligi, jak robi to konkurencja, chociaż w tym roku miało chrapkę na Bundesligę. Jak się skończyło, wiemy, ale nie zmianie to faktu, że twórcy starają się sięgać po znane marki i wiązać się z nimi na wyłączność. FC Barcelona, Arsenal, Liverpool, BvB, Atletico Madryt, to tylko kilka z klubów, które pieczołowicie są odwzorowane, a wraz z nimi ich stadiony z zewnątrz oraz wewnątrz. Do tego wieloletnia umowa licencyjna na Ligę Mistrzów UEFA czy Ligę Europy UEFA. Są to takie rzeczy, o których fani serii FIFA marzą, a przez lata jeszcze będą to marzenia niespełnione.Recenzja powstała w oparciu o tryby solowej rozgrywki (serwery dla Europy nie są jeszcze włączone). Nie odzwierciedla ona ostatecznego spojrzenia na grę. W późniejszym terminie pojawi się aktualizacja podsumowująca sieciową aktywność, wówczas będzie można mówić o finalnej ocenie Pro Evolution Soccer 2018.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj