Cały wątek Odyna jest kompletnie pomijany w tym odcinku. Briggs próbuje radzić sobie z sytuacją zabicia klucznika, który koniec końców okazuje się kimś innym. Zaskoczeniem jest wyjawienie prawdy przez Mike'a. Nie spodziewałem się, że przed finałem powie Briggsowi o swojej misji. Zauważmy, że chociaż doświadczony agent przyjmuje to ze spokojem, widać, że pod tą maską kipią emocje. Oby sytuacja z odkryciem tożsamości zamordowanego człowieka nie potoczyła się oczywistym torem, a twórcy niech nas zaskoczą, bo na razie wszystko w tym odcinku prowadzone jest jak po sznurku.
Problemy w domu są coraz bardziej odczuwalne. Wszystko rozpoczęło się od wyznania Mike'a, który powiedział Paige o śledztwie. Rozpoczyna to lawinę wydarzeń pozornie ze sobą niezwiązanych, ale wpływających na narastające napięcie i frustrację. Duża część epizodu skupia się na Dale'u, który jest dowodem na to, jak ta praca wyniszcza emocjonalnie. Jest człowiekiem wypalonym, a poza pracą ma jedynie jedną wielką rozpacz. Zapija smutki, próbując kombinować, ale z mizernym skutkiem. Problem w tym, że Dale zachowuje się jak idiota, a jego decyzje nie wpływają na zwiększenie sympatii wobec tej postaci. Na tym tle jedynie Johnny jest wesołym, wyluzowanym członkiem tej nietypowej "rodziny", który zawsze chce dobrze. Dlatego też, gdy dochodzi do konfliktu z Dalem, Johnny jako jedyny pozostaje w moich oczach taki, jaki był zawsze. Zachowanie Dale'a wzbudza negatywne odczucia, a niechęć pomiędzy mieszkańcami Graceland narasta. Nie widać tu jednak nadziei na poprawę, gdyż relacje sięgnęły dna.
[video-browser playlist="635445" suggest=""]
Próba wprowadzenia Mike'a do więzienia, by zmotywować Bello do uległości, z góry skazana jest na porażkę. Da się odczuć, że Briggs stąpa po cienkim lodzie i dokładnie analizuje każde słowo, delikatnie negując decyzje Charlie. Naciągany jest sam fakt wsypania Mike'a - Briggs dzwoni i organizuje spotkanie ze swojego telefonu. Wszystko wydaje się zbyt proste, zbyt oczywiste i raczej łatwe do sprawdzenia, a wątpię, że zależało mu na tym, by Charlie odkryła prawdę po tak banalnej próbie zdyskredytowania Mike'a.
Trudno powiedzieć, dokąd w ostatnich dwóch odcinkach Graceland będzie zmierzać, ale twórcom nie udaje się tym razem osiągnąć tego wysokiego poziomu, który tak imponował od momentu odkrycia tożsamości Odyna. "King's Castle" to, na tle kilku poprzednich, raczej przeciętny odcinek.