Polskie studio Atomic Jelly przygotowało ciekawą i nietypową produkcję, która zmaga się z poważnymi błędami. Zobaczcie, na jakie dolegliwości cierpi Project Remedium - strzelanka z akcją osadzoną wewnątrz ludzkiego ciała.
Już od pierwszych minut zdajemy sobie sprawę z tego, że
Project Remedium będzie grą inną niż konkurencyjne produkcje ze znaku FPS. Tym razem naszym zadaniem nie jest eliminowanie hord demonów, nazistów czy też innego rodzaju niemilców – zamiast tego musimy…wyleczyć chorą córkę. No prawie…
Gracze przejmują tu kontrolę nad nanobotem, który zostaje wprowadzony do organizmu dziewczynki po wypadku i musi on „naprawić” poszczególne jej narządy, eliminując przy tym zagrożenie ze strony napotykanych przeciwników. Nasz medyczny bot porusza się w tutaj w sposób przywodzący na myśl produkcje FPS z lat 90., czujemy, jakbyśmy płynęli nad powierzchnią. Akurat to rozwiązanie ma tutaj sporo sensu, z uwagi na specyfikę „protagonisty”. Pewnym urozmaiceniem jest również odpowiednik linki z hakiem, dzięki któremu możemy przyciągać się do odległych lub położonych wysoko miejsc, a także… ratować się w przypadku wypadnięcia poza obszar gry – o tym jednak w dalszej części recenzji.
Samo strzelanie jest… ok. To chyba najlepsze podsumowanie. Kompletnie nie czuć tutaj mocy naszego uzbrojenia - brakuje odrzutu i jakiejkolwiek reakcji przeciwników na przyjmowane strzały. Przyznaję jednak, że duży wpływ na takie postrzeganie walki w
Project Remedium może mieć wpływ moje niedawne obcowanie z
Destiny 2, w którym model strzelania jest niezwykle satysfakcjonujący i dopracowany niemal do perfekcji, a każdą broń możemy „wyczuć”. Tutaj tego brakuje, chociaż jestem świadom tego, że deweloperzy raczej nie mieli na celu rywalizować z typowymi przedstawicielami gatunku.
Wykonywane przez nas zadania nie zaskakują – ba, są wręcz do bólu typowe. Walczymy z oponentami, przemieszczamy się pomiędzy konkretnymi punktami, prowadzimy dialogi z postaciami niezależnymi i leczymy kolejne organy. Zdecydowanie brakuje tutaj większej różnorodności, przez co już po pierwszych kilkudziesięciu minutach powtarzania bardzo podobnych do siebie misji może dopaść nas monotonia. To, w połączeniu z zaledwie poprawnym strzelaniem, sprawia, że pod względem rozgrywki
Project Remedium nie wyróżnia się niczym specjalnym.
Jest jednak coś, dzięki czemu gra studia Atomic Jelly może wybić się spośród innych produkcji – klimat. Przemierzane przez nas lokacje są bardzo ciekawie zaprojektowane i łączą w sobie wnętrze organizmu, a więc różnego rodzaju tkanki i narządy ze stylistyka niemalże industrialną – w wizji twórców w głębi ludzkiego ciała znajdują się m.in. kopalnie, w których pracują górnicy. Również projekty przeciwników robią wrażenie, ale niestety – jest ich tutaj dość mało i szybko orientujemy się, że cały czas trafiamy na tych samych wrogów.
Nie brakuje tu również walorów edukacyjnych – co jakiś czas mamy okazję sprawdzić swoją wiedzę w quizie, w którym musimy udzielić odpowiedzi na pytania dotyczące pracy poszczególnych narządów, co również jest ciekawym urozmaiceniem, a zarazem możliwością dowiedzenia się czegoś nowego.
Niestety, największą bolączką
Project Remedium są błędy. Liczne błędy. Gra jest wyraźnie niedopracowana, czasami zdarzyło się jej wyjść do pulpitu, innym razem zawiesiła się. Dwa razy miałem również wyjątkowo dziwną sytuację, w której mój nanobot wyleciał w powietrze i przeleciał przez pół lokacji, lądując gdzieś między teksturami. To właśnie tutaj z pomocą przyszła wspomniana wcześniej linka, dzięki której udało mi się z tej nietypowej sytuacji wyratować. Zawodzi również optymalizacja, bo chociaż gra brzydka nie jest, to nie jest też na tyle zaawansowana graficznie by sprawiać trudności nawet na stosunkowo mocnych konfiguracjach sprzętowych. Pewnym problemem jest tez polonizacja, w której nie wszystko zostało przetłumaczone – czasami trafiamy więc na angielskie nazwy. Na plus trzeba jednak zaliczyć zachowanie deweloperów, którzy regularnie wypuszczają kolejne aktualizacje. Być może, w momencie gdy czytacie te słowa, część błędów została już wyeliminowana.
Debiutancka produkcja od Atomic Jelly nie jest z pewnością grą dla miłośników pierwszoosobowych strzelanek. Może stanowić jednak całkiem udaną odskocznie od innych, wysokobudżetowych produkcji, oferując ciekawie zaprojektowane lokacje i nieco inne podejście do gatunku – o ile niedoróbki zostaną wyeliminowane lub macie wysoką tolerancję na błędy.
PLUSY:
+ klimat
+ walory edukacyjne
+ ciekawe projekty lokacji
+ przyzwoita oprawa audiowizualna
MINUSY:
- powtarzalna rozgrywka
- liczne błędy
- problemy z optymalizacją
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h