Pierwsza połowa epizodu jest bezpośrednią kontynuacją cliffhangera, z jakim twórcy pozostawili nas w zeszłym tygodniu. Relacja między pastorem i jego zakładniczką, detektyw Linden, jest ozdobą pierwszych 20 minut seansu. Do tej pory można było zauważyć, że wydarzenia dotyczące sprawy morderstw bardziej wpływają w wymiarze osobistym na Holdera. Od początku był nieco bliżej tego śledztwa niż jego partnerka, bliżej zatraconej młodzieży ulic Seattle. Świadczą o tym chociażby jego relacje z Bullet, przypominające nieco związek między starszym bratem a młodszą siostrą.

Linden została wciągnięta w dochodzenie poprzez sprawę sprzed lat i osobę Raya Sewarda. Jej kontakt ze skazańcem jest jednak ograniczony i nie uświadczyliśmy dotychczas zbyt wielu scen między Enos i Sarsgaardem, które mogłyby dostarczyć energicznych i otwartych wymian między tą dwójką znakomitych aktorów. Bohaterka nie zachowuje się jak w pierwszych dwóch seriach - często zbyt emocjonalnie, momentami zahaczając o obsesję. Tym razem robi wszystko, co w jej mocy, by działać z zimną głową i w ten sposób dojść do prawdy. Po raz pierwszy w tym sezonie byliśmy więc świadkami prawdziwego obnażenia protagonistki, która walczy o przetrwanie próbując uczłowieczyć się przed swoim porywaczem. Scenarzyści po raz kolejny udowodnili, że nie interesuje ich podrzucanie widzom jednowymiarowych podejrzanych i ich szybka eliminacja. Nie dość, że pastor Mike sam okazał się bardzo ciekawym charakterem, to przyczynił się do jeszcze większego zgłębienia postaci detektyw Linden.

Druga połowa epizodu to swoiste preludium finałowych odcinków, zwiastujące bliski już koniec trzeciej serii. Dwa dni pozostały do egzekucji Raya Sewarda i wszystko wskazuje na to, że wreszcie jest on gotowy na walkę o swoje życie. Czy nie za późno? Bullet nieoczekiwanie wpada na trop zabójcy. Czy faktycznie poznała jego prawdziwą tożsamość? Akcja teraz powinna jeszcze bardziej przyspieszyć, a głównych bohaterów czeka walka z czasem nie tylko na froncie znalezienia mordercy, ale również udowodnienia niewinności Sewarda. Należy w tym miejscu zwrócić uwagę na to, jak fantastycznie obsada Dochodzenia kreuje swoje postaci. Wydawało się, że po pierwszych dwóch sezonach znamy na wylot Linden i Holdera, ale Mireille Enos i Joel Kinnaman wprowadzili tych bohaterów na jeszcze wyższy poziom wielowymiarowości. Szczególne słowa uznania należą się genialnemu Peterowi Sarsgaardowi, którego historia jest tak umiejętnie oderwana od głównej linii fabularnej, że ogląda się ją jak osobny i niesamowicie intrygujący spin-off. Końcówka "Try" zwiastuje jednak rychłe połączenie równolegle prowadzonych dotychczas wątków.

Dochodzenie nienagannie prowadzi fabułę tego sezonu, a co najważniejsze - w sposób nieprzewidywalny i z charakterystycznym dla serialu mrocznym klimatem. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa wnosić, że nie będziemy zawiedzeni zakończeniem, do którego twórcy zmierzają  konsekwentnie i według dokładnie opracowanego planu.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj