Rzadko się zdarza, żeby tytuł tak idealnie oddawał treść książki, tymczasem Przeklęte przedmioty to naprawdę zbiór osobliwych, ale prawdziwych historii o najbardziej niesławnych obiektach światach, z podkreśleniem tych bardziej znanych, bo kto wie, ile podobnych opowieści kryje się w mroku dziejów. Nie da się ukryć, że miłośnicy serialu Nie z tego świata  poczują dreszczyk emocji – przeklęte przedmioty nie raz i nie dwa stawały na drodze braci Winchesterów. Podziękowanie należy się J. W. Ockerowi, autorowi historii niesamowitych, laureatowi Nagrody im. Edgara Allana Poe, który odwiedza niepokojące miejsca na całym świecie, by opisać je dla swojej strony OTIS: Odd Things I’ve Seen. Książka dzieli się na kilka, przemyślanych rozdziałów. Na początku mamy do czynienia z „przeklętymi przedmiotami w gablotach”, wystawianymi na widok publiczny przez muzea i instytucje publiczne, oddzielonymi od zwiedzających co najwyżej szklaną szybą – zgroza. J. W. Ocker prowadzi nas od historii prawdopodobnie najsławniejszego na świecie przeklętego diamentu (obok Koh-i-noor) Hope, przez osławioną klątwę grobowca Tutenchamona, po mniej znany poza Wielką Brytanią złoty pierścień Silvianusa. Kolejny rozdział opowiada o przedmiotach pochowanych wraz z właścicielami, bądź stanowiących zdobienia ich grobów. Upiorne posągi i rzeźby, grobowce same w sobie – strzeżcie się ci, którzy je odwiedzacie. Choć w domu również mogą czekać na nas nieznane niebezpieczeństwa, odkryte przy wiosennych porządkach lub przeprowadzkach, ukryte na strychach czy nieopatrznie kupione na targach staroci. Oto zwykłe przedmioty – meble, obrazy, pudełka, zabawki, które mogą sprowadzić na właścicieli wiele nieszczęść, ze zgonem włącznie. Stały się one motywem przewodnim niejednego horroru i thrillera - jak laleczka Chucky czerpiąca co nieco z dziejów Roberta, wypchanej trocinami lalki niejakiego Roberta Ottona z Florydy. Wśród przeklętych przedmiotów nie zabrakło zaklętych w kamień – otoczaków, filarów, ornamentów architektonicznych, a nawet polskiego akcentu pod postacią zaginionej Bursztynowej Komnaty.
Źródło: Kobiece
J.W. Ocker wspomina także o tych, którzy ośmielają się handlować przeklętymi przedmiotami i je kolekcjonować, w tym o paranormalnych muzeach, ale również aukcjach na e-bayu. Autor zaryzykował nawet kupno przeklętego posążka buldoga, ale… nic się nie stało. Przynajmniej do czasu wydania książki.
Pod koniec pojawia się rozdział, w którym pojawiają się przedmioty, które aż proszą się o bycie przeklętymi, ale jak na razie takimi się nie stały. Kryształowa czaszka straszy jedynie u Indiany Jonesa, a książki oprawione w ludzką skórę wciąż znajdują się w magazynach bibliotek. Aby nie skupiać się wyłącznie na starych artefaktach, J. W. Ocker nie zapomniał również o klątwach współczesnych, związane z mechanizmami - zegarami (Praski Zegar Astronomiczny Orloj) czy samochodami - nomen omen przeklęty samochód Jamesa Deana pojawił się we wspomnianym serialu Nie z tego świata). Wspomina także przeklęte numery telefonów, łańcuszki internetowe czy piosenki. Okazuje się, że Ta ostatnia niedziela, w Polsce uważana za „samobójczą”, ma swój pierwowzór w Węgierskiej Pieśni Samobójców, Smutna niedziela. Autor nie znał polskiego odpowiednika (wspomniał jedynie, że instrumentalna wersja pojawiła się w Liście Schindlera), ale wymienił kilka innych, w tym śpiewaną przez Billie Holliday, a zakazaną w radiu podczas II wojny światowej. Oprócz niezwykłych treści Przeklęte przedmioty mogą się również pochwalić niezłą oprawą graficzną, za którą uznanie należy się Wydawnictwu Kobiecemu i czarno-zielonkawym (odpowiednio złowieszczym) ilustracjom Johna MacNaira.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj