Sytuacja pomiędzy Jerzym a Anką w dwóch kolejnych odcinkach Przepisu na życie jest niewiarygodnie absurdalna. Anka ma w nosie rodzinę, pracę i idzie sobie z nim na spacer, licząc, że odzyska ukochanego. Gdyby była ona 18-letnią dziewczynką, mógłbym w to uwierzyć i zaakceptować, ale Anka zawsze była odpowiedzialną kobietą, a nie pustą i mają pstro w głowie lafiryndą, jak przedstawiają ją teraz twórcy. Po odkryciu Jerzego w łóżku z panią doktor jesteśmy raczeni serią niesamowitych absurdów, które powinny znaleźć się w ścisłej dziesiątce najdziwniejszych pomysłów w historii telewizji. Kompletnym nieporozumieniem jest scena, gdy pani doktor przychodzi do Anki i razem potem jadą samochodem. Tragedia, sztuczność, niedorzeczność i straszliwa głupota. Trudno powiedzieć, co scenarzystka chciała tą sceną przekazać, gdyż jest ona aż tak irracjonalna i niepoważna.

Przepis na życie wkracza na nowy poziom głupoty po tym, jak Anka bije Jerzego patelnią. Sam fakt, że dzięki temu odzyskuje pamięć, ale z jakichś niezrozumiałych powodów traci wspomnienia tego, co działo się po wypadku, jeszcze można zaakceptować - w końcu fantasy wkracza na dobre do serialu. Tylko że pokazanie ślepo zapatrzonej w Jerzego kobiety, która dzień wcześniej widzi go w łóżku z inną, a dzień później traktuje go jakby nic się nie stało, to jest przesada najwyższego poziomu. To, że Jerzy nie pamięta zdrady, bo odzyskał wspomnienia, jest dla niej usprawiedliwieniem? Ona dobrze pamięta, jak widziała go z inną, co wtedy czuła. To jest coś niewiarygodnego i nie do opisania - zgroza. Jedynym pozytywem obu odcinków jest to, że koniec końców Anka zaczyna się zmieniać i przestaje powoli zachowywać się jak karykatura bohaterki, którą tak polubiliśmy.

[image-browser playlist="592358" suggest=""]
©2013 TVN

Relacja Andrzeja z Beatą to nadal odgrzewanie ciągle tego samego gagu. Co odcinek czwartego sezonu mamy dokładnie to samo, tyle że całość pozbawiono uroku i humoru, który był jeszcze obecny w poprzednich sezonach. Oczywiście duży wpływ na destrukcję obu postaci ma głupi wątek fantasy z jasnowidzką. Jest to już męczące, nudne, nieśmieszne i boleśnie oklepane.

O dziwo jakiś sensowny poziom reprezentuje jedynie wątek seniorów, który ma w sobie jeszcze nutkę tego typowego uroku i odrobinę humoru - romans Ireny z Drzewieckim, zabawy Karolka w żołnierza i ich praca jako kelnerów. Sytuacja podczas pierwszych godzin kelnerowania może wywoływać zażenowanie, gdy Wanda tłumaczy klientowi, że je niezdrowo, a Irena zbiera zamówienia z dzieckiem na ręku i nie potrafi ich zapamiętać.

Przepis na życie z odcinka na odcinek jest coraz gorszy. Dobry serial staje się jedynie wspomnieniem i pozostaje nam tylko chęć poznania finału tej historii.

Ocena: 3/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj