Pierwsze trzy sezony serialu cieszyły, bawiły, wzruszały i zapewniały znakomitą rozrywkę. Czwarty sezon jest bardzo nieudany, a kolejny odcinki tylko to udowadniają. Najbardziej niezrozumianym wątkiem jest nagły stan szczęśliwości Anki, która jak zakochana nastolatka nie widzi niczego poza Jerzym. Brak jakiegokolwiek poruszenia sprawy, że kilka dni wcześniej Jerzy był w łóżku z Dorotą, więc zdradził Ankę - co z tego, że nie pamięta? Chyba istotne jest, że ona to wie, a scenarzystka nieumiejętnie próbuje ten fakt zatuszować. To jest jeden z najbardziej niedorzecznych wątków tego sezonu. Zwłaszcza że Dorota teraz powraca i nagle dalej chce kontynuować terapię, ale ten Jerzy nie przekracza granicy lekarz-pacjent. Kolejnym kuriozum jest finał sceny pomiędzy nim a Dorotą, która w owym momencie jest dla niego kompletnie obcą osobą. Dlaczego ot tak wierzy w jej słowa o Ance? To jest po prostu pokaz niewiarygodnego niedopracowania scenariuszowego, który odbiera nam całą przyjemność z oglądania tego serialu.

Strasznie męczy relacja Andrzeja i Beaty, która wygląda, jakby coś się zacięło, bo ciągle oglądamy to samo. Nic nowego - Beatka celebruje sztukę focha, a Andrzej jest głupkiem. Pozbawiono ten wątek wszelkich emocji, humoru i sympatycznej wiarygodności. Teraz to non stop odgrzewanie jednego gagu, który już dawno się przejadł.

W tym całym chaosie jedynie wątek seniorów ma w sobie urok Przepisu na życie. Przygody Wandy, Tadeusza, Karola i Ireny na tle bagna pretensjonalności są takie zwyczajne i prawdziwe, że po prostu przyjemnie je się ogląda. Mamy tu odrobinę humoru, emocji i czegoś "zwyczajnego", czego reszta serialu już nie oferuje. Te postacie są takie same, ale w pozytywnym sensie. Nie zmieniono nam ich na siłę jak to widzimy w przypadku Anki.

[image-browser playlist="591932" suggest=""]
©2013 TVN

Przepis na życie wyraźnie zwiększył budżet, bo odcinek 9. kręcony był we Włoszech. I tutaj można mówić jedynie w superlatywach. Piękne miasto, wspaniałe krajobrazy i jeszcze do tego miła dla ucha muzyka, która wpisuje się perfekcyjnie w otoczenie. Nawet włoscy aktorzy są całkiem sympatyczni. 

Pojawia się znowu straszliwa przewidywalność, która może nam sugerować wątki na 5. sezon. Gdy widzimy, że córka i matka Anki zaczynają współżyć ze swoimi partnerami, pojawia się u mnie myśl - na pewno obie zajdą w ciążę i chaosu ciąg dalszy. Takim pięknym dowodem tej katastrofy i artystycznego wypalenia jest cliffhanger 9. odcinka z prawdopodobną śmiercią Tadeusza. Być może zadziałałoby to, gdyby nie fakt, że prawie identyczna scena miała miejsce w pierwszym sezonie w związku z mężem Ireny.

Przepis na życie zmienia się do nie poznania. Doskonały przykład na to, jak można zepsuć świetny serial.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj