Wszyscy, którzy mieli już styczność z serialami tworzonymi przez Łukasza Palkowskiego wiedzą, że buduje on je tak, by widz dostawał oprócz głównego wątku kilka innych, które rozproszą jego uwagę. Skierują go w innym kierunku, by na chwilę zapomniał o właściwej fabule. W tym odcinku mamy dwa takie przypadki, które zostają od razu rozwiązane. Jeden to sprawa zaginięcia Pauliny – czyli od czego zaczęła się cała historia. Okazuje się bowiem, że ta tajemnica jest bardziej banalna niż mogliśmy sobie wyobrazić. Jej rozwiązanie postawiło jednak przed widzami kolejne pytanie – kto stoi za jej zabójstwem? Kogo dziewczyna szantażowała? Jeśli oglądaliście uważnie ten odcinek, a dokładnie scenę w nocy to wiecie, że to pani dyrektor („Maria). Nie wiem tylko czy to umyślny zabieg Palkowskiego czy wypadek przy pracy. Podoba mi się, jak rozbudowano z pozoru trzecioplanową rolę woźnego z sierocińca. Okazuje się, że nie jest on taki strachliwy i głupi jak mogłoby się zdawać. Jest to ciekawy zwrot akcji. Myślałem, że to będzie postać mniej wyrazista i jej znaczenie dla fabuły zostało wyczerpane w pierwszym odcinku. Zostałem mile zaskoczony. Zwłaszcza że mogliśmy zobaczyć jego bardziej brutalne i naiwne oblicze. Duża w tym zasługa aktora Piotr Trojan, wcielającego się w rolę Woźnego. W tym odcinku rozczarowuje główny wątek. Budowanie relacji pomiędzy Olgą i Ewą jest zbyt melodramatyczne. Dziewczyna nie chce zaufać pisarce, ale okazuje się, że raczej nie będzie miała innego wyjścia. Marianna Kowalewska, grająca Ewę, wciąż ma problemy z odpowiednim rozłożeniem emocji. Gdy scena wymaga od niej wejścia na wyższy poziom, niestety aktorka zawodzi. Nie jest w stanie przekonać widza swoimi napadami histerii. Widać, że Kowalewska ma pewne braki warsztatowe, by móc pokazać dramaturgię postaci. Na szczęście młoda aktorka ma znakomitych partnerów, którym udaje się skutecznie odciągnąć uwagę widzów od jej niedociągnięć. Mowa oczywiście o Agata Kulesza i Leszek Lichota, którzy w 2 odcinku mają więcej wspólnych scen i udowadniają, że są aktorami z wyższej półki. Fajnie rozwija się również wątek policjantki, granej przez Joannę Kulig, która stara się jakoś ułożyć  sobie życie prywatne i pogodzić je z pracą.
fot. TVN/Mirosław Sosnowski
Rozczarowuje mnie brak konsekwencji przy niektórych procedurach pokazywanych w serialu. Gdy chodziło o namierzenie komórki Ewy, policji zajęło to raptem kilka minut. W przypadku komórki Dagmary zrobienie tego samego okazuje się praktycznie niemożliwe. Takich dziwnych niekonsekwencji jest więcej. Chociażby scena ucieczki samochodem, na parkingu, Olgi Sawickiej i Ewy Maj przed Czarnym. Czemu policjant nie wsiadł z powrotem do auta i postanowił rzucić się w pogoń za nimi pieszo? Tego nie wiedzą chyba nawet twórcy scenariusza. Pomimo takich niedociągnięć Pułapka ogląda się wciąż dobrze, właśnie dlatego, że Palkowski nie skupia naszej uwagi na głównej zagadce – czyli czemu Czarny interesuje się tak bardzo Ewą – ale bawi się historią, dorzucając różne inne wydarzenia i bohaterów. Mamy tu sporo zdarzeń, które w mniejszym lub większym stopniu wciągają widza. Sprawiają, że pomimo wpadek scenariuszowych chce się zobaczyć, jak to wszystko się skończy. Może dlatego, że ta produkcja jest pozbawiona tego „TVN-owskiego” stylu, w którym wszystko jest kolorowe, czyste a ludzie piękni i szczęśliwi.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj