Twórcy przez ostatnie odcinki próbowali zagmatwać fabułę na tyle, by widz nie wiedział do końca, kto jest tym złym: Jedekiah czy może Założyciel. Co prawda raczej każdy widz wie, że to tylko gra i strony konfliktu są bardzo wyraźnie poukładane, ale bardzo duży plus za samą próbę wzbogacenia fabuły o motywy poprawiające odbiór i wpływające pozytywnie na jakość. I to jest też kontynuowane w tym odcinku, gdzie twórcy solidnie doprowadzają do punktu kulminacyjnego, ustawiającego obu panów po odpowiednich stronach barykady.
Motyw zawarcia rozejmu z Założycielem jest raczej zasłoną dymną i pretekstem, by w myśl innych seriali stacji The CW pokazać imprezę. Sceny te wywołują bardzo mieszane odczucia przez wątek czworokąta miłosnego, który jest zbyt głupkowaty jak na ten serial. Nie chodzi o sam fakt zazdrości Astrid i Cary o Stephena, ale o jego prezentację, która miała być luźna i zabawna, a jest niepoważna i niepotrzebna.
Istotne w wątku Jedekiaha jest szaleństwo, w które popada. Nie da ukryć, że nie jest z nim najlepiej, ale mimo wszystko jego myślenie i decyzje nadal są racjonalne. Sceny przy zwłokach Rogera są przyzwoite; twórcy odpowiednio rozbudowują jego relację z Johnem oraz dostarczają solidnie zrealizowanych scen akcji. Nie da się też ukryć, że Jedekiah wie o działaniach Założyciela i tajnej maszynie więcej, niż mówi, więc sama sugestia tego faktu już odpowiednio pobudza ciekawość. Mark Pellegrino to aktor charyzmatyczny i dzięki niemu ta postać potrafi przekonać i wzbudzić ciekawość.
[video-browser playlist="635276" suggest=""]
Odzyskanie Rogera było kwestią czasu, a jako że sezon zbliża się ku końcowi, twórcy musieli do tego doprowadzić. Kluczowa jest relacja Stephena z Hilary, która w tym odcinku zmusza do myślenia. Przez większość czasu byłem w stanie uwierzyć w ich romans, bo pasują do siebie, a poza tym postać grana przez Alexę Vegę jest na swój sposób wyrazista i niektóre jej sceny kuszenia Stephena mogą się podobać. W pewnym momencie pojawia się jednak podejrzenie, że Hilary zachowuje się sprzecznie z tym, co pokazywano w poprzednich odcinkach. Naturalnie można było to zrzucić na niedopracowanie scenariusza i banał, ale jednak twórcy The Tomorrow People aż tak drastycznych głupot nie czynili. Finałowa scena rozmowy Hilary z Założycielem jedynie potwierdza przypuszczenia, ale raczej możemy śmiało założyć, że dla dziewczyny jest to coś więcej niż zadanie i na pewno pojawi się emocjonalny dylemat. Sam motyw sprowadzania Rogera z innego wymiaru jest przeciętny i mało kreatywny. W tym miejscu można było wymyślić coś o wiele ciekawszego.
Rodzina w komplecie, pionki na szachownicy rozstawione i widoczne - to wszystko zapowiada końcówkę sezonu, która może ostatecznie pokazać, jaki potencjał ma ten serial.