W drugim epizodzie doktor Masters trafia na pierwsze przeszkody - ktoś donosi dyrektorowi szpitala, że podczas badań doszło do zbliżenia płciowego. Pozbawiony wsparcia i dofinansowania, przenosi swoje badania do… burdelu. To niesie za sobą kolejne komplikacje. Twórcy ciekawie rozwiązali ten wątek - naukowiec w sporze z rektorem pokazał swoją nieustępliwość, ale jednocześnie pomysłowość. W całej sytuacji uwagę najbardziej zwraca też pragmatyczne podejście do prostytutek – doktor Masters chce uczyć ludzi o seksie, a sam wiedzę czerpie od ekspertek w tej dziedzinie.
Dowiadujemy się też więcej o prywatnym życiu bohaterów, a zanosi się na kolejne kłopoty w życiu Mastersa i Virginii. Szczególnie ciekawa wydaje się relacja doktora z żoną. Kobieta chciałaby zajść w ciążę i leczy się z niepłodności, ale czy to na pewno ona nie może mieć dzieci? Twórcy nie do końca to wyjaśniają. Libby nie potrafi też zrozumieć, dlaczego jej mąż podgląda kochające się pary. Pojawiają się pierwsze wątpliwości – czy Masters nie jest przypadkiem zwykłym zboczeńcem?
Te wszystkie wątki splatają się w ostatniej scenie, w której Virginia czyta komiks swojego dziecka. Rysunkowy bohater jest niezrozumiany przez społeczeństwo; zostawia wszystko, żeby odkryć coś nowego. Tak samo jest z Mastersem. To zresztą jeden z lepszych momentów w serialu.
[video-browser playlist="634578" suggest=""]
Na razie trudno powiedzieć, jakie są intencje doktora. Czy naprawdę kieruje nim chęć naukowego zbadania problemu? Może chodzi o własne kompleksy albo jest to zwykłe zboczenie? Twórcy odpowiednio dawkują pytania, dzięki czemu jestem zaintrygowany tym, co zobaczymy w kolejnych odcinkach.
Ogromną przyjemność sprawia oglądanie Michaela Sheena i Lizzy Caplan. Nie mogę doczekać się tego, jak twórcy rozwiążą relacje postaci, w które się wcielają. Pytanie, które postawiono już w pierwszym odcinku, nadal pozostaje bez odpowiedzi, ale mimo to zaczynamy czuć w powietrzu napięcie seksualne.
Co ciekawe, w drugim odcinku Masters of sex mało jest samego seksu, chociaż tak naprawdę wcale go nie brakuje (ze względu na wszystkie problemy, z którymi muszą zmierzyć się bohaterowie). To dobrze, bo nie będzie to jedynie serial "historyczny", ale opowieść traktująca nie tylko o przyjemnościach.
Autor prowadzi bloga Koziolkuj.pl