W retrospekcjach podczas szkolenia w Quantico wprowadzono spore urozmaicenie. Tym razem udaje się twórcom dobrze to poprowadzić, bo wszelkie obyczajowe wątki zeszły na dalszy plan, a priorytet dostała nauka, która zawsze była atutem tego serialu. Skupienie się na rywalizacji znanej nam grupy bohaterów z nowymi przeciwnikami okazuje się przyjemnym, rozrywkowym i angażującym doświadczeniem. Oczywiście całość nadal utrzymana jest w luźnym tonie, a rywalizacja także bliska jest licealnej, ale biorąc pod uwagę konwencję Quantico, działa to całkiem dobrze. Scenarzyści opowiadają tę część odcinka z odpowiednim tempem i bez dłużyzn, więc plus. Można by czepiać się końcowej rywalizacji i niektórych niedopracowanych zagrań, ale stoją na akceptowalnym poziomie. Twórcy wykorzystują retrospekcje do wprowadzenia świeżości do serialu. Gdy na końcu dowiadujemy się, że obie grupy będą razem mieszkać i się szkolić, mamy do czynienia z urozmaiceniem, jakiego Quantico potrzebuje. Budowa nowych relacji i prawdopodobnie też konfliktów może okazać się interesującym zabiegiem, jeśli scenarzyści nie będą znów kierować się w stronę wątków romantycznych. To było wadą poprzednich odcinków, bo kierowało serial na tory opery mydlanej, gdzie nic nie grało należycie i wszelkie wątki obyczajowe wypadały po prostu słabo. Pozostaje jeszcze wątek syna szefowej Quantico, który został porwany przez terrorystów. Wyraźnie zostaje zasugerowane większe znaczenie tego motywu w kolejnych odcinkach. Trudno na razie cokolwiek powiedzieć, bo dostajemy jedynie strzępki informacji niewiele wnoszące do rozwoju fabuły. Tak naprawdę dobrze w tym gra scena rozmowy dzieciaka z Nimą - wypadła zaskakująco naturalnie. Obok tego stoi też wątek Shelby i jej domniemanej siostry, która została porwana. Też zapowiada się interesująco, bo choć jest tutaj ciut kontynuacji obyczajowego wątku, nabiera on atrakcyjniejszego wydźwięku. Wiele wskazuje na to, że oba te wątki będą co jakiś czas poruszane obok głównych historii. No url W teraźniejszości jest na razie przeciętnie, bo odczuwamy jeszcze konsekwencje złych decyzji z poprzednich odcinków. Z jednej strony twórcy szybko i prosto wyjaśniają znaczenie cliffhangera z poprzedniego odcinka, ale z drugiej kontynuują niechęć świata wobec Alex, która nie sprawdza się najlepiej. Przez to też cały motyw przesłuchania i rozwiązania sprawy zamachów terrorystycznych zaczyna sprawiać negatywne wrażenie, bo wygląda to tak, jakby twórcy trochę bez większego pomyślunku chcieli go zakończyć i przejść do kolejnego etapu historii. Może to i dobrze? To nie ma być serial prawniczy, więc wałkowanie przesłuchań mogłoby szybko się znudzić. Tylko w tym wszystkim irytuje forma, w jakiej wszyscy dawni przyjaciele wyrażają swoją niechęć wobec Alex. Wygląda to niedojrzale i wyraźnie twórcy popadają tutaj w skrajność. Kolejny etap zapowiada jednak się interesująco. To właśnie dzięki niemu Quantico potrafi tutaj zainteresować, bo tajemnica ma drugie dno i jeśli będzie dobrze prowadzona, serial może jedynie na tym zyskać. Mam jedynie nadzieję, że oblepienie agentki FBI materiałami wybuchowych zostanie sensownie wyjaśnione. Największym plusem najnowszego odcinka Quantico jest totalne zminimalizowanie wątków romantycznych i obyczajowych, czyli wyeliminowanie największego mankamentu tego serialu. Jeśli w istocie teraz twórcy skupią się na wątkach związanych z konspiracją i nauką w Quantico, może to sprawdzić się i podnieść jego jakość.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj