Anna Maria (w tej roli ulubienica Ulricha Seidla – Maria Hofstätter), czterdziestoparoletnia Austriaczka, pracuje w szpitalu. Poznajemy ją w momencie, kiedy bierze urlop. Wolny czas kobieta wykorzystuje, by szerzyć Katolicyzm w Wiedniu. Chodzi od domu do domu z figurką matki boskiej pod pachą, próbuje uczyć obcokrajowców najprostszych modlitw oraz błogosławi ich za pomocą wody święconej. Wieczorami, gdy jest sama w domu, klęka przed krzyżem, prosząc Jezusa o wybaczenie i zaczyna się biczować lub przez godzinę modli się, chodząc na kolanach. Gdy do domu po długiej nieobecności wraca mąż–muzułmanin, wszystko zaczyna się komplikować.

Ulrich Seidl nie ma taryfy ulgowej dla swoich bohaterów. Wsadza ich w najbardziej brutalny oraz nieszczęśliwy z możliwych światów i zostawia ich samym sobie, tylko się im przyglądając. Stara się uchwycić sens pewnych przekonań, idei lub zwykłych zachowań. Wchodzi do domu zwykłych ludzi, ukazując ich najciemniejsze oblicza – te wstydliwe; te, o których się nie mówi; te, które nigdy nie wychodzą poza cztery ściany. Nie inaczej jest w "Wierze".

[image-browser playlist="592378" suggest=""]©2013 Against Gravity

Widz wraz z Anną wchodzi do mieszkań zwykłych Austriaków – młodych i starych, małżeństw i rozwodników. Zdarzają się także imigranci. Nie wszyscy reagują tak samo na wizytę bohaterki – niektórzy przyjmują modlitwę, inni wywalają ją za drzwi. Nie ma jednak momentu, w którym jawiła by się ona jako Don Kichot, który walczy z wiatrakami – jeśli w jednym dniu jej się nie uda, to może w następnym znajdzie rodzinę, która odnajdzie miłość w Jezusie. W domu bohaterka w sekrecie trzyma wszystkie swoje narzędzia, którymi odpokutowuje swoje grzechy. Z namaszczeniem otwiera kluczem szafkę, w której chowa swój bicz i odprawiając całą ceremonię wreszcie dokonuje kary na samej sobie. Najciekawsze obserwacje Seidl jednak prowadzi w relacjach między Anną a jej mężem – Nabilem.

Nabil jest niepełnosprawny – sparaliżowany od pasa w dół. Anna uważa, że jego wypadek był darem od Boga i powinien doszukiwać się w nim drugiej szansy – szansy na życie bez grzechu. Z początku wydaje się widzowi, że to małżeństwo jest całkowicie zniszczone, jednak zdarzają się momenty, gdy bohaterowie mimo znaczących różnic (muzułmanin – katoliczka; on chce jakiegokolwiek życia seksualnego lub chociaż uczuciowego, ona próbuje zachować "czystość") potrafią się porozumieć i wydaje się, że zaczynają na nowo odbudowywać swoje relacje. Niestety, reżyser szybko pozbawia nas złudzeń, raz za razem rzucając bohaterom kłody pod nogi. Nie do rozwiązania jest nasilający się konflikt charakterów, przekonań i religii. Koniec końców, nie widzimy dla nich żadnej nadziei.

Nowością u Seidla (przynajmniej z mojej perspektywy) jest to, że Austriak stworzył postać, którą można polubić. W przeciwieństwie do "Raj: Miłość" lub chociaż "Upałów", gdzie bohaterowie byli irytujący i widz trochę miał wrażenie, że każdy sobie zasłużył na ciężki los, w "Wierze" Anna jest ciekawym typem seidlowskiego bohatera, któremu naprawdę współczujemy i przeżywamy wraz z nim ciężkie chwile. Poza krótkimi momentami sukcesów, Anna zazwyczaj napotyka na opór ze strony rodaków. Nie chcą jej przyjmować do siebie, nie chcą rozmawiać, a czasami dochodzi do rękoczynów. Kobietę broni to, że pomimo tak restrykcyjnych zasad nie zostaje hipokrytką – twardo wierzy w swoje przekonania i jest gotowa znieść wiele (upokarzanie, szarpanie za włosy, popychanie), byleby dalej z uśmiechem na ustach głosić słowo boże. Niektórym z początku takie sceny mogą wydawać się śmieszne, ale we mnie wzbudziły duży szacunek do postaci, która za swoje przekonania (nawet jeśli odrobinę fanatyczne) mogłaby umrzeć.

[image-browser playlist="592379" suggest=""]©2013 Against Gravity

Pod względem realizacji "Wiara" wygląda prawie identycznie jak pierwsza część trylogii. Jak zwykle kamera jest stabilna i zaledwie parę razy w filmie "goni" bohaterkę lub po prostu śledzi ruchy bohaterów. Królują symetryczne kadry, które dodatkowo budują atmosferę (krzyż w samym środku a pod nim Anna biczująca swoje plecy do czerwoności), a brak jakiejkolwiek muzyki powoduje, że surowy, zimny klimat osacza bohaterów, zostawiając ich samych sobie.

Trudno pokusić się o jakiś wniosek dotyczący "Wiary". O ile w "Miłości" historia nieszczęśliwej kobiety, która jedyne uczucia może znaleźć u czarnoskórego tubylca (i to za pieniądze), zawierała jakąś żałosną prawdę o pewnych typach ludzi (nie tylko Austriakach), tak w "Wierze" te konkluzje nie są już jednoznaczne. Po pierwsze, zależy to od stosunku widza do bohaterki. Po drugie, zależy to od interpretacji ostatniej sceny, gdy Anna biczuje figurkę Jezusa. Tutaj Ulrich Seidl pozostawia bohatera oraz widza samym sobie. Na pewno nikt nie może być obojętny.

Miłość u Seidla jest sztuczna i żałosna, wiara fanatyczna, lekceważona i wyśmiewana na każdym kroku. Czy w tym tytułowym Raju jest miejsce na nadzieję? Wydaje się, że tytuł ostatniej części trylogii o cnotach ma zabarwienie co najmniej ironiczne. A może nie? A jeśli Seidl, obsadzając w najnowszym filmie to najmłodsze pokolenie, zakończy wszystko pozytywną myślą na lepszy Raj? Dowiemy się tego, gdy zwieńczenie trylogii trafi do polskich kin.

Ocena: 7,5/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj